Jeju, jak mnie ta książka wzruszyła, to aż brak mi słów. To pierwsza pozycja dla starszego czytelnika, gdzie poznałam myśli ośmiornicy olbrzymiej o imieniu Marcel McMacka. To bardzo inteligentny osobnik, który rozumie ludzką mowę i gestami swojego ciała, a raczej macek, stara się komunikować. Bardzo polubił starszą kobietę, która sprząta oceanarium. Ona jako jedyna mówi do zamkniętych tam zwierząt i nie ocenia ich. Sama przeszła w życiu bardzo wiele i ta praca daje jej jedyną radość. Opowieść ośmiornicy na przemiennie czytamy z opowieścią tej kobiety. W ten sposób dowiadujemy się, że dawno temu zaginął jej syn, a niedawno zmarł mąż. Sam Marcel jest bardzo smutny, gdyż wie, że ośmiornice nie żyją zbyt długo, więc postanawia coś z tym zrobić. Wie dokładnie, kiedy nastąpi jego koniec, dlatego ucieka z miejsca, które nazywa więzieniem. Kobieta wpierw jego pojawienie się uważa za omamy, sama dokładnie pamięta jak zachowywał się jej mąż tuż przed śmiercią. Jednak jest w nim coś ujmującego, że kiedy widzi jak zaplątał się w kablach, pomaga mu się z nich uwolnić. Tutaj nastąpił taki przełomowy moment, kiedy bała się, że zrobi jej krzywdę, on pozostawił po sobie ślad, po czym odszedł. Jej dobroć sprawiła, że krok po kroku umyślił plan, by zdradzić swoje domysły na temat zniknięcia jej syna. Zapewniam, że po tym wielokrotnie się wzruszycie. W tej książce aż kipi od emocji i większość rzeczy jaka się tutaj dzieje, czy zostają poruszone, mają swój związek ze śmiercią, nadzieją i prz...