Po referendum w sprawie odłączenia się od Europy, Wielka Brytania postanawia połączyć swoje siły ze Stanami Zjednoczonymi, tworząc związek USUK. Unia ta była trzymana w tajemnicy do samego końca i mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie zostali o niej poinformowani, po prostu pewnego dnia naszych bohaterów obudził huk samolotów, radio przestało nadawać, a w zatoce… zacumował amerykański okręt wojenny. Oczywiście wszystko za zgodą władz, i z jak najbardziej przyjaznym nastawieniem ze strony Marines. Przynajmniej w teorii, ponieważ wraz z tą przyjacielską wizytą, pojawiły się od razu pewne utrudnienia, a następnie restrykcje. A gdy pojawia się ucisk, budzi się sprzeciw.
Pomysł ciekawy (a w kontekście Brexitu był dla mnie nawet zabawny), ale akurat w naszym kraju wizja ruchu oporu przeciwko okupantowi, raczej nie zrobi na nikim większego wrażenia. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, żeby nie zdradzać fabuły, ale bardzo niepokojące było dla mnie to, że jedna z największych afer opisanych w tej książce, została wywołana przez dziecko, a autorka opisała to, jak gdyby nie stało się nic wielkiego, po prostu trzeba było „posprzątać”. To było naprawdę dziwne.