Z pozoru jest to zabawna opowiastka, lekka i łatwa, choć jednocześnie nieprzyjemna. Snuje ją niejaki Emil Król, niespełniony pisarz, sfrustrowany nauczyciel i nieszczęśliwy kochanek zarazem. Jego gawędy o rodzinie, o podróżach czy o pracy w szkole cechuje zjadliwy humor i gorzka ironia. Czytelnikowi śmiech jednak zamiera na ustach, kiedy ten sympatyczny sceptyk dopuszcza się bestialskiego mordu, zabijając swoją ukochaną, niedoszłą matkę jego dziecka, a następnie ćwiartując jej zwłoki? Osadzony w więzieniu, opisuje swoje życie i wsłuchuje się w medialny szum, jaki narasta wokół jego zbrodni. Nie tracąc nic ze swej błyskotliwości, powieść Franczaka ujawnia na koniec swój dantejski wymiar i zmienia się w medytację o nowoczesnym złu, pozbawionym istoty i nieuchwytnym.