Umieszczona w realiach Lwowa sprzed I wojny światowej fabuła „Nieba w płomieniach” to zapis uruchomienia samoświadomości i podważenia starannie ukształtowanej przez otoczenie, chrześcijańskiej konstrukcji postrzegania świata. Na drodze cichego buntu nie odnajdujemy jednak zamiennej prawdy, lecz wypracowanie samej otwartości na nią. Główny bohater, gimnazjalista Teofil, niczego nie może być pewien, natomiast wyzbyty tradycyjnych schematów myślowych, dołącza do grona tych, którzy są przygotowani na to, co ma nastąpić za chwilę. A jest to nie tylko nawała historii, ale również i trwające już od pewnego czasu chwianie się ugruntowanego w dotychczasowej religii i filozofii sposobu postrzegania świata. Autor zastrzega, że książka nie jest autobiograficzna. Wydaje się jednak, że zawiera zapisy osobistych przeżyć, które choć upoetyzowane, są wiarygodnym zbiorem bliskich dla wielu z nas doświadczeń. Zaletą książki jest również emocjonalnie potraktowana sceneria miasta. Poznanie topografii i nastroju lwowskiego mikrokosmosu było dla mnie dużą przyjemnością. „Niebo w płomieniach” to książka o wypracowaniu własnej autonomiczności, o urokach i zatraceniu żywotności młodzieńczej, wejściu w gorzkawą, ale dającą pewną satysfakcję dorosłość, a przede wszystkim o wolności myśli. Należy do grona tych książek, które mogą mieć realny wpływ na postawę czytelnika, zwłaszcza gdy jest nim dorastający człowiek. Może mu ona dostarczyć argumentów i odwagi dla głośnego wyrażenia ukrywanych wątpliwości.