Dramaty zebrane w tym tomie nie zostały napisane „na temat”, lecz w sposób przeze mnie na początku nie zamierzony połączyły się w pewien cykl o problemach najmłodszych generacji we współczesnej Polsce.
Nik i Klara z „Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę” to para trzydziestolatków, pozornych beneficjentów pierwszej fazy budowania polskiego kapitalizmu po '89 roku. Reprezentują oni tę grupę młodych ludzi, którym dość szybko udało się dostać do świata wielkich szans i dobrobytu, stworzonego przez gwałtownie inwestujące na polskim rynku firmy zagraniczne, ale równie szybko i brutalnie zostali z niego wyeliminowani. Determinacja, ale także optymizm, z którym dążyli do osiągnięcia dobrej pozycji, musi teraz ustąpić miejsca poczuciu kompletnej pustki.
Optymizmu Nika i Klary nie podzielają już zdecydowanie Bartek i Anita z tytułowego „Niclandu”. To właśnie przedstawiciele grupy dwudziestoparolatków, którzy wchodząc w dorosłe życie uświadomili sobie, że większość miejsc jest już zajęta. Zamiast wielości perspektyw czeka ich właśnie „wielość beznadziejności”. Sytuacja bezskutecznego poszukiwania pracy, zanik więzi emocjonalnych i niemożliwość porozumienia się. Pozostaje im jedynie ucieczka do rzeczywistości wirtualnej – do świata gry fabularnej, dzięki której kiedyś poznali się bliżej i poprzez którą jeszcze ciągle potrafią się komunikować.
„Dzieci-śmieci”, czyli młodzi wykolejeńcy z „Życia do natychmiastowego użytku”, nie mają już żadnych złudzeń – wypadli z „wyścigu szczurów”, zanim jeszcze zaczął on się na dobre. W tej sytuacji jedyne, czego chcieliby się „dorobić”, to jak największa ilość mocnych wrażeń – ich dewiza to żyć szybko, z dnia na dzień, pobudzać się narkotykami. Szybkość życia, podniecenie niebezpieczeństwem, intensywność doznawania stają się dla nich kolejnym narkotykiem, a telewizja urasta do rangi bóstwa.
Potrzeba kolekcjonowania wrażeń doprowadza z kolei Patryka i Patrycję (bohaterów „Wyjść na plus”) do bardzo niebezpiecznej granicy, poza którą życie staje się tylko okazją do przeżywania ekstremalnych doświadczeń, a śmierć okazuje się jedną z kolejnych przygód. Maksyma „to be cool or not to be” stanowi dla nich nadrzędny imperatyw, a pogoń za adrenaliną - jeden z zastępczych celów życiowych.
Anna Burzyńska
[Księgarnia Akademicka, 2004]