Kolejny booktour jaki do mnie trafił za sprawą @livrocat wywoływał we mnie spore oczekiwania. Pierwsza część przygód Isobel i mrocznego, a zarazem bardzo tajemniczego Varena wciągnęła mnie do granic możliwości i nie chciała wypuścić ze swoich szponów do ostatnich słów. Czy tak samo było również z drugim tomem?
Ukochany Isobel zniknął. Nie wiadomo, gdzie jest, bowiem do tego specyficznego świata, w którym się znalazł nikt nie ma wstępu. Isobel jednak nie poddaje się. Wyrusza do Baltimore na spotkanie z Reynoldsem, który pojawia się corocznie na grobie znanego pisarza - Edgara Allana Poego. Wreszcie dziewczynie udało się dostać do jego więzienia - krainy pełnej bólu, smutku oraz przerażających istot. A kiedy w końcu Isobel staje naprzeciw jedynego mężczyzny, dla którego szybciej zabiło jej serce okazuje się, że ten się doszczętnie zmienił. Stał się jej największym wrogiem…
Czyż opis nie brzmi zachęcająco oraz intrygująco? Owszem! Tylko, że to jest niestety jedyna rzecz, która przyciąga do tej powieści. Poza tym nie ma w niej nic, co sprawiłoby, że chce się brnąć coraz głębiej w tą historię. Nie dzieje się tu nic, osobiście przez większość lektury rozmyślałam o tym, kiedy w końcu zacznie się coś dziać. Akcja wlecze się jeszcze wolniej niż ślimak osiągający swoje najwolniejsze tempo, a bohaterowie są strasznie mdli, niewyraźni. Isobel, którą naprawdę lubiłam w pierwszym tomie, tutaj stała się bohaterką nijaką i nie wiedzącą, czego tak naprawdę chce. Niby ...