Narzeczona na zamówienie

Jedna z książek, którą widziałam na dosłownie wszystkich mediach społecznościowych, więc chcąc nie chcąc musiałam po nią sięgnąć z samej ciekawości jej fenomenu. Historia jest dosyć ciekawa a motyw pracy jako udawana narzeczona jest naprawdę pomysłowy.

Hailey to pewna siebie kobieta, która profesjonalnie zajmuje się udawaniem narzeczonej, a czasami nawet żony dla mężczyzn w potrzebnie. Kobieta nie wierzy w miłość, a biznes jest opłacalny, a kobieta odgrywa swoje role wręcz oskarowo. Jedynym problemem dziewczyny jest młodszy brat, który notorycznie wpada w kłopoty finansowe. Hailey potrzebuje pół miliona dolarów aby go ratować. Sytuacja jest beznadziejna ale dziewczyna nagle dostaje propozycję fikcyjnego narzeczeństwa z synem zleceniodawcy Aaronem.

Dziewczyna ma trudne zadanie, bo sama musi spowodować żeby mężczyzna zwrócił na nią uwagę. Bohaterowie przy pierwszym spotkaniu nie robią na sobie wrażenia, jednak z czasem ich relacja się zacieśnia, a Hailey zaczyna mieć dylemat bo zlecenie zaczyna przeradzać się w prawdziwy związek, a kobieta nie wie jak opowiedzieć chłopakowi o umowie z jego ojcem.

Książka to typowy romans typu enemies to lovers i fake dating. Bohaterowie są trochę potrzepani, i jakoś nie mogłam się do nich przekonać. Na pewno znajdziemy tutaj zarówno sporą dawkę humoru jak i dramatyzmu obecnego zawsze przy historiach miłosnych, ale mi w tym wszystkim zabrakło chemii i emocji.

Książkę czyta się lekko i szybko, język jest p...

~Prędzej piekło zamarznie, niż się zakocham~

Hailey Reed utrzymuje się z roli fałszywej narzeczonej. Na życzenie i za odpowiednią kwotę będzie taką kobietą, jakiej klienci sobie życzą, o odpowiednim wyglądzie, charakterze i historii. Niestety, brat Hailey przynosi jej sporo kłopotów, a tym razem musi uzbierać kwotę pół miliona dolarów na spłatę długów. Degory Carver pojawia się w jej życiu niespodziewanie i wie o jej problemach wiele. Oferuje jej odpowiednią sumę za udawanie narzeczonej jego syna Aarona.

Mamy tutaj wątek enemies to lovers, który dosyć lubię. Pierwsze spotkanie naszej pary nie zalicza się do udanych, a mężczyzna kończy oblany śmietaną. Trochę nie rozumiałam tej nienawiści do siebie nawzajem, która wzięła się znikąd. Z bohaterami nie nawiązałam jakiejś szczególnej więzi, a sama historia na długo nie zapadła mi w pamięć. Jest to lekka lektura, którą szybko się czyta, więc jest idealna na jeden wieczór. W książce nie brakuje elementów humorystycznych, a to też jest coś co cenię w takich historiach.

~My na tej planecie jesteśmy jedynie gośćmi. Przychodzimy niespodziewanie, tak samo jak odchodzimy. Czasami nie zdążymy nawet odpowiednio się pożegnać, ale to nie znaczy, że powinniśmy przez to bardziej cierpieć.~

Chciałabym mieć młodsze rodzeństwo, żeby zobaczyć czy naprawdę jest aż tak źle, jak zazwyczaj opisywane jest w tych książkach. Stąd wzięło się moje pytanie na początku ...