„Narodziny zła” to spowiedź głównego bohatera. Steve dorastał w patologicznej rodzinie, z której postanowił się jak najszybciej wydostać. Po przeprowadzce poznaje piękną kobietę, która pokazuje mu, co to znaczy naprawdę kochać, jednak splot wielu wydarzeń w jego życiu powoduje, staje się bezlitosnym mordercą. „Narodziny zła” to debiut niezwykle mocny, któremu nie brakuje odwagi, nawet brawury, w lawirowaniu pomiędzy gatunkowymi kliszami, i dociekliwości w zgłębianiu mechanizmów rządzących ludzką psychiką. Od psychologicznego banału chroni go jednak przewrotny strumień (kilku) świadomości, od ugrzęźnięcia w pociągającym, acz płytkim świecie prozy brutalnej – umiejętność nadawania scenom z horroru drugiego dna i korzystanie z adekwatnie chropawego języka. To ciekawa gra literacka prowadzona na kilku poziomach, a jednocześnie zagadka dla odbiorców książki, którym pozostawia się ocenę głównego (a może nawet jedynego) bohatera.