Na początku, każdy czytelnik, który planuje zapoznać się z powyższą lekturą powinien zadać sobie pytanie czym jest zło? Z pewnością zło to nic dobrego, szczególnie, gdy tkwi w człowieku. Nieumiejętność radzenia sobie z negatywnymi emocjami (w tym narastającego zła) może mieć bardzo zły skutek. Może to doprowadzić to skrajnej rozpaczy, załamania nerwowego, ale może też skłonić do morderstwa...Najczęściej mordercą okazuje się ktoś z bliskiego otoczenia, ktoś kto nie może znieść powodzenia innych ludzi, w kim budzi się zazdrość przeradzająca się w obsesję. Mordercy posługują się skalami zła, których jest 22 poziomy, autor wyjaśnia to na wstępie. A jeśli chcecie przeczytać o czym traktują "Narodziny zła" zapraszam na dalszą część tekstu, ale tylko osoby o stalowych nerwach...
Dawid Waszak urodzony w 1989 roku w Jarocinie. "Narodziny zła" to jego debiut literacki. Poza pisaniem interesuje się muzyką, filmem i motoryzacją. 9 maja 2014 roku ukazała się jego druga powieść "O tym, który raz już umarł".
Głównym bohaterem jest Steven, los sprawił, iż dorastał w rodzinie patologicznej, gdzie alkohol i przemoc były chlebem powszednim. On jako dziecko nie mógł zrobić wiele, nie mógł stanąć w obronie matki, która była katowana. Przed rówieśnikami musiał wiele ukrywać, gdyż zwyczajnie się wstydził i pragnął normalnego dzieciństwa. Emocje gromadziły się w nim latami, nie miał z nikim się nimi podzielić, czy chociażby zwyczajnie wyładować trenując jakiś sport. Dlatego, gdy dorósł postanowił się usamodzielnić, poznał niezwykłą kobietę Annę. Sielanka nie trwała wiecznie, gdyż kobieta go porzuciła. Wtedy przyszedł okres ostatecznego załamania, brak umiejętności wylania z siebie emocji sprawił, iż wspomnieniami powrócił do dzieciństwa. Samotność, odrzucenie, bezradność i poczucie winy nie dały mu zasnąć po nocach. Zło się obudziło i już nie zaśnie...
"Narodziny zła" to powieść, która liczy zaledwie, albo aż 80 stron. Zaledwie, bo miałam ochotę na znacznie więcej. Aż, bo było to mocne, emocjonujące, dosadne opisy sprawiły, iż żołądek podchodził mi do gardła. Mimo krótkiej formy, trudno przeczytać historię Stevena w całości, nie robiąc przerw, nie łapiąc tchu. Czytelnik z pewnością może dostać zadyszki, ale zadyszki spowodowanej brawurą słów. Autor posługuje się językiem prostym, ale dosadnym. A narracja pierwszoosobowa budzi prawdziwy strach...
"Narodziny zła" wbiły mnie fotel, mimo, iż powieść przeczytałam jakiś czas temu, nie umiałam sklecić chociażby kilku słów. To lektura mocna, która budzi wiele sprzecznych emocji. Sprawia, iż czytelnik chce więcej, ale zarazem ma dość. Wyzwala współczucie względem głównego bohatera, jego trudności dzieciństwa, a za chwilę wyzwala nienawiść, wstręt, obrzydzenie. Mimo krótkiej formy śledzimy cały życiorys Stevena. Od dzieciństwa, aż po pierwsze morderstwo, które opisuje ze stoickim spokojem, jakby nic takiego się nie stało. Steven to dosadnie mówiąc psychol, który nie zna granic, na dodatek sam nie wie kim jest... Ale Steven ma wspólnika równie nie obliczalnego...
Powieść ma na celu nie tylko przerażenie czytelnika, ale pokazać, że takie historie mogą się wydarzyć tuż za waszą ścianą. "Narodziny zła" to w końcu pokaz ludzkiej psychiki, która zdolna jest do wszystkiego, ponadto to poznanie motywów działania okrucieństwa. Każde morderstwo zostało opisane dokładnie, brawurowo. Na początku pisałam o skali zła, sami oceńcie, w której skali mieści się Steven, jeśli się nie boicie. Strzeżcie się "Narodziny zła" nadeszły i nic nie zapowiada ich końca...
Debiut autora zaliczam do bardzo udanych i trzymam mocno kciuki za kolejne powieści, gdyż widzę tu mroczny potencjał literacki. Polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/05/narodziny-za-dawid-waszak.html