Naiwna to kolejna książka Moniki Koszewskiej inspirowana życiem. Tym razem główna bohaterka, Małgorzata, choć jest inteligentną i atrakcyjną studentką anglistyki, daje się omotać mężczyźnie, który z dżentelmena zmienia się w oprawcę. Bita i poniżana godzi się zostać jego żoną i urodzić jego dziecko, choć wie, że wiąże się z kłamcą. Dlaczego to robi? Bo wstydzi się być samotną matką i chce, żeby jej córka miała ojca. A może po prostu jest naiwna? Dlaczego Euzebiusz wytypował ją na surogatkę i czy molestowanie seksualne, którego doświadczył w dzieciństwie od ojca Małgorzaty, tak bardzo odmieniło jego życie i stosunek do Kościoła? Czy los da Małgorzacie szansę na powrót do normalności, czy pozwoli, by zło triumfowało?
Tak jak w poprzednich książkach Moniki Koszewskiej narracja w Naiwnej jest pierwszoosobowa, co powoduje, że czytelnik utożsamia się z Małgorzatą, przeżywa jej rozterki, pielęgnuje złudzenia i uczy się na jej błędach.
Mam dwadzieścia dziewięć lat. Trudno stwierdzić czy dla kobiety to dużo, czy mało. Kiedy byłam dzieckiem i moja mama miała tyle lat, co ja dzisiaj, to wydawała mi się stara. Ona też swoje przeszła. Czasem się zastanawiam, czy jakaś klątwa została rzucona na naszą rodzinę, a może na wszystkie kobiety, bo to takie krążące po świecie fatum? Pan Bóg od zarania dziejów nas karze za grzech Ewy. Po co było jej to jabłko, głupia, zachłanna baba! Chciała, żeby jej mężczyzna był zadowolony. Do tej pory tego chcemy. Ale czy na pewno wszystkie? Może tylko takie naiwne jak ja, a inne są w stanie wycisnąć gościa jak cytrynę – do ostatniej kropli, tylko pestki pozostaną.
Tak jak w poprzednich książkach Moniki Koszewskiej narracja w Naiwnej jest pierwszoosobowa, co powoduje, że czytelnik utożsamia się z Małgorzatą, przeżywa jej rozterki, pielęgnuje złudzenia i uczy się na jej błędach.
Mam dwadzieścia dziewięć lat. Trudno stwierdzić czy dla kobiety to dużo, czy mało. Kiedy byłam dzieckiem i moja mama miała tyle lat, co ja dzisiaj, to wydawała mi się stara. Ona też swoje przeszła. Czasem się zastanawiam, czy jakaś klątwa została rzucona na naszą rodzinę, a może na wszystkie kobiety, bo to takie krążące po świecie fatum? Pan Bóg od zarania dziejów nas karze za grzech Ewy. Po co było jej to jabłko, głupia, zachłanna baba! Chciała, żeby jej mężczyzna był zadowolony. Do tej pory tego chcemy. Ale czy na pewno wszystkie? Może tylko takie naiwne jak ja, a inne są w stanie wycisnąć gościa jak cytrynę – do ostatniej kropli, tylko pestki pozostaną.