'' Jesteś szczęśliwy , prawda ? - spytała . Nie wiem . Na pewno nie jestem nieszczęśliwy i nie czuję się samotny (...) ale czasami uderza mnie myśl , że najszczęśliwsze chwile przeżyłem , kiedy w twoim salonie wspólnie słuchaliśmy muzyki . ''
Spośród książek Murakamiego które przeczytałam do tej pory , ta jest '' najnormalniejsza '' . Rzekłabym nawet że w jakiś pokrętny sposób , banalna . Nie ma w niej dziwnych owiec z gwiazdami na plecach , czy dwóch księżyców z alternatywnego roku 1Q84 . Jest za to ogromna tęsknota . Za czymś niedoścignionym , nie spełnionym , czymś co wydaje się być i nie być jednocześnie . Bo jak to można nie być nieszczęśliwym , nie czuć się samotnym , a mimo wszystko wciąż i wciąż obsesyjnie wprost wspominać swoją koleżankę ze szkolnych lat . Koleżankę , bo przecież nawet nie ukochaną , wszak wtedy byli jeszcze dziećmi , kiedy widzieli się po raz ostatni mieli po dwanaście lat . Obecnie nasz główny bohater i narrator jednocześnie , Hajime , ma lat około czterdziestu . Ma piękną i dobrą żonę Yukiko , która go bardzo kocha . Ma też dwie śliczne zdrowe córeczki i dwa bary które są jego oczkiem w głowie . Można powiedzieć że poszczęściło mu się w życiu . On jednak wciąż jest niepełny , wciąż się miota , wciąż czegoś mu brakuje . W końcu któregoś wieczoru do jednego z jego barów , cała przemoczona przez deszcz przychodzi Shimamoto , już nie dwunastolatka z którą słuchał koncertów z płyt , lecz piękna dojrzała kobieta . Która niby jest tą samą ...