… Była bardzo wczesna wiosna. Śnieg już stajał, ale słońce jeszcze słabo przygrzewało. Na ziemi dookoła jabłonki leżały opadłe, suche, zeszłoroczne liście. Na jabłonce nabrzmiewały już pączki.
Spomiędzy liści wyszły maleńkie chrząszcze kwieciaka jabłkowca. Były to czarne owady z szarymi ryjkami. Na twardych okrywach skrzydeł miały dwie ukośne szarobiałe linie. Główki ich były wydłużone i wygięte w kształt ryjka.
Właśnie opuściły kryjówkę z suchych liści i szły po pniu w górę do korony drzewka. Wędrowały po całym drzewku z góry na dół i z dołu do góry.
Szukały pączków kwiatowych, które były jeszcze osłonięte brązowymi,
mocnymi łuseczkami.
Spomiędzy liści wyszły maleńkie chrząszcze kwieciaka jabłkowca. Były to czarne owady z szarymi ryjkami. Na twardych okrywach skrzydeł miały dwie ukośne szarobiałe linie. Główki ich były wydłużone i wygięte w kształt ryjka.
Właśnie opuściły kryjówkę z suchych liści i szły po pniu w górę do korony drzewka. Wędrowały po całym drzewku z góry na dół i z dołu do góry.
Szukały pączków kwiatowych, które były jeszcze osłonięte brązowymi,
mocnymi łuseczkami.