Natura wyposażyła gatunek ludzki w dwie płcie, a kultura powierzyła im różne role, czego konsekwencje śledzić można na przestrzeni dziejów muzyki. Kobietom - istotom zmysłowym i zdolnym rozpalać namiętności - mężczyźni na wszelki wypadek zabraniali grać i śpiewać publicznie; także na długi czas zarezerwowali dla siebie zdolność do pracy twórczej. Istniały gatunki, styl oraz repertuar "męski" i "żeński", stosownie rozdysponowane były też instrumenty. Okazało się jednak, że ani koedukacja, ani damska dłoń dzierżąca batutę nie obniżają jakości brzmienia orkiestry, a i dyskusje, czy orientacja seksualna wpływa na sposób komponowania, nieco ostygły. Czytelnik może więc sobie zadać pytanie, czy wobec tego dziś muzyka ma płeć?