Mroczny książę

Niegrzeczna opowieść o wampirach w Salem, starej klątwie i miłości. Gdyby nie sceny seksu, byłaby to świetna powieść młodzieżowa, a tak mamy romans new adult. Nawet niezłe universum. Bohaterowie sztampowi, czarno-biali.

Liczyłam na coś apetycznego, zbliżonego do serii o Sookie Stackhouse, w końcu to miał być gorący romans z wampirami, więc sami wiecie... Powieść wcale nie musiała wspinać się do oceny 10/10, wystarczyłoby żeby dostarczyła lekkiej rozrywki. Tymczasem "Mroczny książę" bardziej przypominał irytująco kiepski fanfik "Zmierzchu" pisany na kolanie.

Jest pseudogroźnie, pseudopoważnie, od początku dobrze wiemy, że głównym bohaterom nic nie może się stać, więc jakiekolwiek poczucie zagrożenia tutaj nie istnieje. Zresztą tak samo jak chemia pomiędzy główną parą - wrzucenie (kilku za dużo) przekleństw i sam fakt, że on jest mężczyzną, a ona kobietą, nie wystarcza, aby czytelnik przeżywał to, co w teorii między nimi się dzieje.

Nawet same wampiry są tutaj nieciekawe. Mam wrażenie, że autorce sprawiało wielką radość podkreślanie na każdym kroku, w jaki sposób popkultura przedstawia te istoty, a jak jest "naprawdę". Jednym słowem nuda, posucha, wulgarność i kiepska jakość. Ach, po audiobook lepiej nie sięgać wcale, według mnie lektorzy ze swoją barwą głosu kompletnie nie pasują do takich postaci, chociaż czytają oczywiście bardzo dobrze i starają się jak mogą.

Kiedy sięgałam po tę książkę, nie spodziewałam się wielkiego dzieła. Liczyłam raczej na takie guilty pleasure, czyli może nie ambitne, ale za to przyjemne. Guilty było na pewno, natomiast co do pleasure mam spore wątpliwości.
Były wątki, które bardzo mi się podobały i mega mnie ciekawiły. Za każdym razem, gdy były poruszany, wciągałam się w historię i z wielkim zainteresowaniem czytałam te sceny.
Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o wątku romantycznym, który przecież powinien być tutaj najważniejszy. Tutaj z kolei się męczyłam. Według mnie wszystko potoczyło się zbyt szybko i mało prawdopodobnie. Nie przekonały mnie ich uczucia, a końcówka przyprawiła mnie nawet o zażenowanie.
Potencjał w tej historii był, niestety niewykorzystany.

Macie książki które wiecie że nie są idealne a jednak nie możecie się nie uśmiechać czytając je czy poprostu lubicie do nich wracać pomimo wszystko inne ? W tamtym roku czytałam "mroczny książę" @michelleherculesauthor , wczoraj wieczorem usiadłam wygodnie w moim fotelu, z kawą i książką by napisać o niej dla was opinie, otworzyłam ją by znaleźć cytat a skończyło się na tym że przeczytałam ją jeszcze raz 🙈 nie wiem nawet kiedy przewróciłam ostatnią stronę. To jedna z tych historii która jednocześnie przypomina mi młodzieńcze lata i klimat akademii wampirów czy domu nocy tylko jest bardziej hot ❤️ Jednak od początku . Nasza bohaterka Vivienne by uratować brata musi ukraść pewien klejnot nie tylko wampirowi, ale samemu księciu. Tylko czy zwykła śmiertelniczka która musiała użyć zaklęcia da sobie radę w instytucie pełnym wampirów? I czy nasz książę da się tak łatwo oszukać? Czas leci a Vivienne ma tylko 3 tygodnie by czar dzięki któremu wygląda jak wampir nie prysł. Po pierwsze w tej książce nie znajdziecie nudy, akcja rozwija się bardzo szybko, mamy tutaj klątwy, wampiry, chowańców, zjawy, uroki czyli to co kocham najbardziej plus oczywiście wątek romantyczny ❤️ czy jest to coś nowego oryginalnego ? Pewnie nie ale ja bawiłam się na tej historii świetnej. Kibicowałam Lucca a sceny tej dwójki momentami bawiły do łez 😂 wydawnictwo zapowiedziało już drugi tom więc nie mogę się doczekać i liczę że tajemnice i sekrety które nie zostały rozwiązane w tej część dostaną ko...

Uwielbiam książki z gatunku paranormalromance, więc i na tą czekałam z niecierpliwością.

Czytałam już dużo bardzo dobrych powieści z wampirami, także i w tym przypadku miałam spore oczekiwania.

I cóż... oczekiwania, a rzeczywistość to nie zawsze to samo.

Przede wszystkim okładka. Wpasowuje się ona bardziej w standardowy styl romansów i powiem szczerze, że wcale nie kojarzy się z wampirami. A szkoda.

Przez mniej więcej jedną trzecią książki trudno było mi się wciągnąć w tą historię.

Później było zdecydowanie lepiej, więcej zaczęło się w niej dziać (bo akcja to za duże słowo w tym przypadku).

Końcówka przyniosła mi jedno zaskoczenie, jednak naprawdę liczyłam na coś lepszego.

Postać Vivienne mnie lekko rozczarowała, a jej brata Rikkona w szczególności.

Lucca też ma spory problem z panowaniem nad emocjami, ale to jeszcze można wytłumaczyć. Choć z drugiej strony mając tyle stuleci za sobą wampiry powinny tą umiejętność opanować do perfekcji.

Powieść określiłabym jako dobrą, ale bez wielkiego wow.

Zainteresowała mnie na tyle, że chętnie przeczytam kolejne tomy, jednak nie znajdzie się ona na szczycie moich ulubionych książek.

Vivienne próbuje uratować od śmierci swojego brata, który zadarł z nieodpowiednimi ludźmi.

Dziewczyna musi ukraść pewien naszyjnik, który jest własnością Lucci Della Morte należącego do jednej z najpotężniejszych kast wampirzego świata.

Vivienne chce ocalić swojego brata przed śmiercią. Przywódca zmiennokształtnych Smoków daje jej zadanie. Ma zdobyć naszyjnik jednego z najpotężniejszych wampirów, który właśnie się obudził z długiej hibernacji. Lucca Della Morte jednak nie będzie łatwym przeciwnikiem. Dodatkowo, zesłany do Instytutu Bloodstone aby przystosować się, a także odzyskać w pełni siły od razu rozpoznaje piękna złodziejkę, która jest dla niego niesamowicie interesująca. Teraz pytanie jest jedno... kto się podda? Śmiertelniczka, czy potężny wampir?

Och... miło było czytać książkę, dzięki której przewijały się obrazy ze Zmierzchu czy Pamiętników wampirów. Jednak to była niesamowicie lekka lektura. Od samego początku wiadomo było o co chodzi i w jaki sposób się to zakończy. Może nie tak do końca... bo przecież mają być inne tomy. Musi być coś... zagadkowego. Oczywiście dostaliśmy i to. Świat osób nadprzyrodzonych jest... niesamowity. Autorzy takich książek mają możliwość puszczenia wodzy fantazji i stworzenia pięknej historii. I tutaj też tak było.

Znam cała serie o Buntownikach z Rushmore, więc wiedziałam czego mogę się spodziewać i tutaj. Sceny miłosne były słodkie, pięknie napisane i ze smakiem. Bohaterowie nigdy nie są płytcy tylko z pazurem (albo kłami). Przewijają się tematy, które wręcz nakazują zatrzymanie się i przemyślenie. Ale to wciąż niesamowicie lekka lektura, którą czyta się błyskawicznie.

Jak tylko zobaczyłam, kto napisał tę książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Michelle Hercules. Autorka, której twórczość poznałam w tym roku i od razu pokochałam jej „Buntowników z Rushmore“. Jedna z moich comfort autorek! ❤️ Tym razem nie jest to zwykle gorące romansidło o nastolatkach. Tym razem mamy do czynienia z wampirami i innymi nadprzyrodzonymi istotami.

Brat Vivienne jak zwykle wpakował się w kłopoty. Dziewczyna, ryzykując własne życie wkracza na terytorium potwora, aby go uratować. Tam dostaje zadanie. Jej brat będzie wolny, jeśli Vivi ukradnie dla nich bezcenny naszyjnik.

Właścicielem naszyjnika jest Luca Della Morte. Luca pochodzi z jednej z najpotężniejszych kast wampirów. Wampir wie, że ktoś chce ukraść jego naszyjnik i nigdy się z nim nie rozstaje.

Vivienne udaje się dotrzeć do najbliższego grona Luci. Wypija eliksir, dzięki któremu nikt nie rozpozna, że nie jest prawdziwym wampirem. No prawie nikt....

Mroczny Książę jest dopiero pierwszym tomem serii. Jestem bardzo ciekawa jak ta historia się potoczy. Czytając możemy przenieść się do instytutu wampirów i poznać m.in. również czarownice.

4/5🌟🖤