Przed Florą i jej przyjacielem Jackiem kolejna sprawa do rozwiązania, oj będzie się działo.
Koniec pracy na dziś, Flora właśnie zamyka księgarnię, kiedy dzieje się coś złego. Kobieta słyszy pojedynczy dźwięk kościelnego dzwonu, który brzmiał bardzo upiornie. Dlaczego zabrzmiał, choć nie powinien? Flora wraz z Jackiem mają zamiar to sprawdzić, a to, co znajdują, mocno ich zaskakuje. W starej kaplicy, na granitowych płytach leży ciało nowego wikarego, a w jego dłoni była pewna notatka. Kobieta z jednej strony jest przerażona, z drugiej pragnie dowiedzieć się prawdy. Wraz z Jackiem rozpoczynają swoje śledztwo, które nie będzie ani troszkę łatwe. Nic nie jest takie, jak się początkowo wydaje, a im zaczyna grozić wielkie niebezpieczeństwo. Czy odkryją prawdę? Czy rozwiążą zagadkę? Czy będą bezpieczni?
Mnie książka się podobała. Świetnie bawiłam się podczas czytania, odkrywając wszystko wraz z główną bohaterką. Akcja sprawnie poprowadzona, z momentami, które mnie umiały zaskoczyć. Książka mnie wciągnęła i to praktycznie od pierwszych stron. Zaciekawiła na tyle, że ciężko było odłożyć ją na później, pragnęłam jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego. Czytało się ją dość szybko, a podczas czytania towarzyszyły emocje.
Muszę wspomnieć, że jest to czwarty tom i nie miałam okazji czytania poprzednich. Czy mi to jakoś przeszkadzało? Ani troszkę, jednak książka podobała mi się na tyle, że zamierzam je nadrobić.
Bohaterowie zdecydowanie ciekawi, dobrze wykreowani. Bardzo polubiłam Florę. Jest kobietą odważną, czasem z dość szalonymi pomysłami. Więcej nie mogę wam o niej powiedzieć, jednak według mnie warto poznać ją bardzo blisko.
„Morderstwo w kaplicy” to książka z ciekawą historią, która mnie się podobała i z przyjemnością polecam.
Recenzja książki na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA