Czy nie jest tak, że większość z nas ma problem z czytaniem opowiadań? Wolimy dłuższe formy, żeby dłużej pobyć z bohaterami, z miejscami, z atmosferą. Ze mną tak jest. Wydaje mi się, że żeby czytać opowiadania, trzeba się tego nauczyć, przywyknąć, rozsmakować się i pokochać. To jest do zrobienia.
A jak jest z tomem „Mleko krew żar”? To zbiór opowiadań, których akcja dzieje się na Florydzie, gdzie mieszka autorka Dantiel W. Moniz. Głównym motywem są relacje, ale też utraty. W każdym z tych opowiadań ktoś coś traci. Miłość, dziecko, przyjaźń, niewinność, ideały. Utrata w różnych odsłonach.
Dla mnie miarą dobrej książki jest to, że nie mogę po pięciu minutach sięgnąć po następną. Ze zbiorem „Mleko krew żar” było tak, że po skończeniu opowiadania musiała być przerwa i zastanowienie się nad tym, że tak właśnie jest. Takie jest życie i tacy jesteśmy my. Są na tyle dobrze spuentowane, że zatrzymujemy się i jesteśmy zaskoczeni, bo autorka postawiła nas w obliczu niejednoznaczności, otwartości zakończenia.
Tak, właśnie takie mają być dobre opowiadania. Nie bójmy się ich.