Dantiel Moniz swoje opowieści układa niczym bukiety pełne zwiędłych kwiatów. Wkłada do nich młodą dziewczynę, której pozwala zrozumieć, jak przemocowi są mężczyźni i jak ich przekonania przenoszą się z pokolenia na pokolenia. Mężczyznę, który nie chce pogodzić się z chorobą żony, pragnie przedłużyć jej życie, a jednocześnie zamiast w domu woli siedzieć przy barowej ladzie, by nie myśleć o śmiertelności i wyborach. Rodzeństwo, które nie potrafi się pogodzić, bo jedno żyje zakłamanym obrazem dzieciństwa, gdy drugie dostrzega prawdę. Kobietę, która poroniła w pierwszych miesiącach ciąży i od tego moment wszędzie widzi fragmenty dziecka, jakie tak pragnie. A pomiędzy te kwiaty autorka wkłada fascynację śmiercią czy kośćmi, krew menstruacyjną oraz heteronormatywnych białych roszczeniowych mężczyzn. Jest w tym siostrzeństwo, subtelny rasizm i przytłoczenie presją społeczną. Bukiet Dantiel Mon stanowi więc odbicie rzeczywistości. Obraz nie jedynie Stanów Zjednoczonych, ale też uniwersalne problemy oraz życiowe sytuacje. A to wszystko podaje w pięknym języku, który opłata niczym zielone pnącze, które jest jedynym nie uschniętym elementem w zbiorze. Zbiorze, który uznaję za jeden z najlepszych, jakie miałam przyjemność czytać.
przekł. Dobromiła Jankowska
TW: samobójstwo, poronienie, gromming, przemoc seksualna/emocjonalna/fizyczna, slut-shaming, śmierć, pedofilia, rasizm