"Miłosny Performans" to próba zmierzenia się z tym, co niby wiadomo, ale czego się nie tyka. Niby wiadomo, że sztuka sublimuje uczucia, a z nich najpotężniejszym jest miłość, ale mało kto na serio o nią pyta, by dotknąć realnego doświadczenia. Bo szczerość skazuje tu na żenadę. Język zaplącze się nieuchronnie w sentymentalnych kliszach. A rynek zechce zapewne zawładnąć tym, co najlepiej się sprzeda. Dlatego "Miłosny Performans" Zofii Krawiec to książka na granicy ryzyka - nieostrożna, niewyrachowana i niekoniunkturalna. I bardzo potrzebna. Bo praktyki ciała nie znają dziś wstydu, ale uczucia są tabu. Kiedy wybuchają - dziełem sztuki albo publicznym skandalem - stajemy wobec nich bezradni. Nie ma innego sposobu, żeby tę bezradność przezwyciężyć niż o nich pisać, przyznając zarazem, że nas do żywego poruszają. Janina Krakowska W książce zostały opisane "Miłosne Performansy" Ady Karczmarczyk, Wilhelma Sasnala, Zofii Kulik, Roberta Kuśmirowskiego Romana Stańczaka, Jana Smagi, Anety Grzeszczykowskiej, Teresy Gierzyńskiej, Edwarda Dwurnika, Jerzego Truszkowskiego, Aleki Polis, Doroty Buczkowskiej, Jao Vilhena, Wojciecha Pusia, Ewy Partum, Zbigniewa Warpechowskiego, Honoraty Martin, Maciej Salamona, Aleksandra Ska, Leszka Knaflewskiego.