Opowiadania:
1. Miłość życia - przeł. Zygmunt Glinka
2. Napój Hiperborejów - przeł. Kazimierz Piotrowski
3. Zamążpójście Lit-Lit - przeł. Kazimierz Piotrowski
4. Serce kobiety - przeł. Zygmunt Glinka
Kulejąc zeszli z trudem na brzeg strumienia; raz nawet pierwszy z dwu idących zachwiał się wśród porozrzucanych bezładnie ostrych głazów skalnych. Byli znużeni i słabi, a twarze ich miały tępy wyraz cierpliwości, jaki pojawia się po ciężkim i długotrwałym znoju. Obładowani byli tobołami przytroczonymi do pleców. Rzemienie przeciągnięte wokół czoła ułatwiały dźwiganie ciężarów. Każdy z nich niósł strzelbę. Wlekli się zgarbieni, z pochylonymi ramionami i niżej jeszcze zwisającą głową, z oczyma wlepionymi w ziemię.
- Przydałyby się teraz ze dwa naboje z tych, cośmy zostawili w naszej kryjówce - rzekł człowiek idący z tyłu.
Głos jego był całkowicie pozbawiony wyrazu. Mówił bez zapału, toteż mężczyzna, który właśnie zstępował w potok, mleczną pianą obryzgujący głazy, nie odpowiedział mu wcale.
Drugi wędrowiec wszedł również do wody, krok w krok za pierwszym. Nie zdjęli obuwia, chociaż woda była lodowato zimna - tak zimna, że odczuwali ból w kostkach, a stopy zupełnie im zdrętwiały. Miejscami prąd podcinał im kolana, z trudem wtedy utrzymywali równowagę.
Ten, który szedł z tyłu, pośliznął się na gładkim kamieniu, zdołał jednak gwałtownym wysiłkiem utrzymać się na nogach. Krzyknął przeraźliwie z bólu. Był słaby i otumaniony. Zachwiał się i wolną rękę wyciągnął przed siebie, jak gdyby szukał oparcia w powietrzu. Kiedy odzyskał równowagę, dał krok naprzód, ale znów się zachwiał, zatoczył i omal nie upadł. Wtedy zatrzymał się i począł patrzeć za odchodzącym towarzyszem, który nawet nie odwrócił głowy.
[fragment]