Poznali się będąc jeszcze dziećmi, a on pozostał dużym dzieckiem na zawsze. Teraz też nim był, ale teraz ona potrafiła radzić sobie z nim i kochać go w inny sposób. Dziwne, ale tego wieczora powróciły do niej wspomnienia. Stała na balkonie z filiżanką kawy z cykorią w dłoni, patrzyła na ulicę, słuchała swego ukochanego jazzu i... czuła się bardzo szczęśliwa. Przypomniała sobie, że początkowo była przerażona myślą o rozwodzie. Trzymała się kurczowo tego małżeństwa na długo po tym, jak już nic nie zostało ze ślubów, które sobie złożyli. Do chwili rozwodu nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo bała się zostać sama. Nie uświadamiała sobie, że trzyma się Jona nie ze względu na córkę, ale z obawy przed samotnością. Do czasu rozwodu nigdy w życiu nie była sama. Była żoną Jona, matką Katie, a przedtem córką Jeffa i Cheryl. Po ukończeniu szkoły średniej poszła od razu na studia. Studiowała sztuki wyzwolone, bo rodzice uważali, że z czystej sztuki przeciętna młoda kobieta taka jak ona nie będzie w stanie żyć. Na pierwszym roku poznała Jona Marcela. Oboje mieli wtedy po osiemnaście lat... fragment