Około roku temu miałam okazję zetknąć się z prozą Ignacego Karpowicza podczas lektury Cudu i od razu przepadłam. Dlatego wstrząsnęły mną słowa mojego kolegi, które – delikatnie mówiąc – inną z powieści Karpowicza zrównały z ziemią. Nawet gorzej, zrzuciły ją w głęboką i nieprzebytą otchłań, z której nie ma powrotu. Nie jest tak, że nie ufam opiniom... Recenzja książki Miłość