Fragment środkowy: Doktor inżynier Bogdan Nawojski, dyrektor Instytutu, który, zdaniem porucznika Zatorskiego, mógł zainteresować nie tylko do tego uprawnionych, po raz trzeci mógł stwierdzić, że tydzień zaczynał się pechowo. Najpierw ta awaria na Oddziale IV, nazywanym sercem Zakładu. Tylko wyjątkowemu szczęściu przy tym pechowym poniedziałku należało zawdzięczać, że nie było ofiar w ludziach. Nie było też i winnych. Każdy robił, co robić powinien, wszystkie urządzenia zabezpieczające były jak zwykle wielokrotnie sprawdzane i na pozór sprawne, a przecież jeden z zaworów nie wytrzymał ciśnienia. Nawojski natychmiast po wiadomości o awarii i lokalnej wizji na miejscu wypadku zwołał u siebie odprawę kierownictwa i nadzoru z Oddziału IV, ale na pytanie „dlaczego?” nikt nie potrafił znaleźć zadowalającej odpowiedzi. Skończyło się na tym, że do zbadania sprawy powołano odpowiednią komisję. Ledwie dyrektor trochę się uspokoił, do gabinetu zajrzała zaaferowana sekretarka .