Sympatyczne, ale bez motywu przewodniego. Humor na jedno kopyto, w przeciwieństwie do wyśmienitego ,,Borka, Topka i Azy'' z kryminalnymi inklinacjami. Niespecjalnie jestem zadowolony z opisu chłopców. Ananiasz wiecznie płacze, bo koledzy dokuczają - wałkowane w nieskończoność, przez co męczące. Drugi z chłopców to głodomór, więc nachalnie portretuje ucznia z bułeczką czekoladową w ustach. Strasznie bolesny w odczytywaniu szkoły, z jednowymiarowymi postaciami. Tak samo nauczyciele, którzy zdają się napisani od linijki, jakby brak odwagi w intelekt rozmówcy. Z nikim nie mogłem nawiązać porozumiewawczego kontaktu. Na plus, że chłopcy są chłopcami, więc namacalnie zainteresowani męskim światem - pierwsza próba spróbowania cygara z szafki ojca, bijatyki oraz granie na boisku w piłkę nożną. Oraz wstyd, że chłopcy bawią się z dziewczynkami, ach, znam to z autopsji - z babą chcesz się bawić, poważny jesteś? ;) Krótkie rozdziały lepiej dawkować niż czytać od deski do deski, bo przedwcześnie drażni mało wysublimowanymi charakterami, jakoś w szkole czułem większą polaryzację, gdzie sportowcy mieszali się z outsiderami. Na mały plus epizod z ojcami, którzy bawią się w kowbojów lepiej od dzieci - wyśmienite, jak dorosłym brakuje uciech z lat szczenięcych.