Ogień, swąd spalenizny, dławiący dym i kurz unoszący się nad miastem, a powodowany zawalającymi się jak domki z kart kamienic tętniącego niegdyś życiem Breslau. Nieustannie bombardowane, oblężone miasto, pułapka w której nieustannie giną ludzie, a krajobraz wypełnia się zwłokami ludzi i zwierząt, których dosięgły kule wroga.
Malwina Ferenz stworzyła chyba najbardziej sugestywną książkę jaką do tej pory czytałam. Dałam się całkowicie pochłonąć tej historii, czułam smród palonych mieszkań, czułam każde drżenie wywołane nadlatującymi bombowcami, słyszałam płacz dzieci wołających rodziców, których zabrała wojna, słyszałam zawodzenie matek tulących w ramionach truchła swoich dzieci.
Ta książka wywołuje ogromne emocje, a to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą dodatkowo potęguje odczucia. Wobec takich książek i takich historii nie można przejść obojętnie, one każą jak mantrę powtarzać „nigdy więcej wojny”. O takich obrazach powinno mówić się na lekcji historii, aby nigdy nie poszły w zapomnienie obrazy bombardowanego Breslau, Warszawy, Drezna, czy wielu innych miast, które zostały zrównane z ziemią w czasie drugiej wojny światowej.
Poza tą sfera historyczną, autorka wprowadziła nas do świata głównej bohaterki Mathilde, Niemki, której serce pokochało Niemca i Żyda. Mamy tu opisaną przemianę kruchej kobiety w odważną, silną wojowniczkę, walczącą każdego dnia o życie swoje i córki. Widzimy też, co dzieje się ze społ...