Miasto w ogniu

Mocna rzecz, bardzo surowa i klimatyczna, styl Dona Winslowa idealnie się do takich historii nadaje.Unosi się nad Miastem w ogniu duch klasycznych mafijnych historii: czuć tu Rodzinę Soprano, czuć Chłopców z ferajny; ale Providence Winslowa to zdecydowanie osobny byt na mafijnej mapie Wschodniego Wybrzeża, taki trochę jak kuzyn z prowincji, który nigdy nie zdecydował się na wyjazd z rodzinnej miejscowości bo jest lokalnym patriotą.

Muszę przyznać, że dawno nie czytałem klasycznej powieści o mafii. Jakoś nie ciągnęło mnie do tego typu literatury, gdyż trudno tu wśród głównych bohaterów doszukiwać się kogoś, z kim można by się utożsamiać, kto byłby może nie kryształowo czysty, ale przynajmniej wzbudzał pozytywne emocje. Mafiozi z reguły takich nie wzbudzają. Jednak Donowi Winslowowi po części udało się nakreślić sylwetkę głównego bohatera, Danny'ego Rayana, który nie tyle wzbudza pozytywne emocje, co daje nadzieję na jakąś przemianę i sprawi, że w tym brudnym i brutalnym świecie gangów ktoś wreszcie ochłonie i wybierze właściwą drogę...
"Miasto w ogniu" zaczyna się bardzo spokojnie. W Providence rządzą dwa klany mafijne - włoski i irlandzki. Żyją w miarę zgodnie, każda ze stron ma swoje strefy wpływów i stara nie wchodzić sobie w drogę. Jednak z pozoru niewinne zdarzenie doprowadza do tego, że zaczynają się niesnaski a później prawdziwa gangsterska wojna. Można by rzec, klasyka jak u "Ojca chrzestnego"...
Przez większą część powieści nie było się specjalnie czym podniecać, ale pod koniec robi się ciekawie i bardzo gorąco. Jest dramatyczny zwrot akcji i trudne decyzje, które musi podjąć główny bohater, Danny Rayan..
Powieść napisana jest na bardzo dobrym poziomie literackim, choć ja osobiście nie przepadam za trzyosobową narracją. Autorowi udało się w bardzo przekonywujący i realny sposób nakreślić nie tylko sylwetki głównych bohaterów, ale też całą fabułę i otoczkę wokół niej. Fragment dr...