,, Zawsze myślałam, że stworzenie nowego życia jest proste, ale byłam w dużym błędzie".
No i stało się. Dwie paczki chusteczek higienicznych zużyte i szklanka łez wylana. Nie dało się jej czytać inaczej. Aż momentami byłam zła na łzawą mgłę, która nie pozwalała mi czytać dalej. To, co opisuje tutaj autorka wywrze na was ogromny wpływ. Ja sama kiedyś chorowałam na niedoczynność tarczycy i tyłam w zatrważającym tempie. Nie zapomnę, jak podeszła do mnie ciocia i zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów. Powiedziała wtedy ,, Wcale nie jesteś taka gruba jak o tobie opowiadają". To był potężny cios dla mojej psychiki. Domyślam się zatem, co ona przechodziła, choć moja otyłość nie była tak znaczna jak jej. Nikt nie pytał mnie dlaczego przytyłam, tylko od razu byłam podsumowywana. Ktoś mi też powiedział w niby żartach ,,Weź się za robotę, to schudniesz". Czy naprawdę wszyscy myśleli, że mając trójkę dzieci w domu człowiek nie ma co robić? Nawet nie wiedzieli jaki to było dla mnie trudne. A ja po prostu byłam chora...
Książka Ani jest pełna przeżyć. Nie są to historie zmyślone, a prawdziwe. Podziwiam ją za to, że potrafiła się przed nami otworzyć. Opowiedziała nam swoją historię po to, byśmy i my o siebie zawalczyli. Pomoże wam zrozumieć, że otyłość to choroba, a nie lenistwo. I tak jak inne choroby, tą też można wyleczyć. Podziwiam ją za to, że nie zwątpiła w siebie. Chciała spełnić swoje marzenie o dziecku i jej się udało. Poddała się operacji polegającej na zmniejs...