Małżeński interes.
Każda z trzech sióstr Ward obrała inną drogę przez życie. Maria zrobiła bardzo dobrą partię, usidliła baroneta. Najstarsza z panien Ward wyszła stosownie za wielebnego pastora Norrisa, a panna Frances wyszła za mąż z miłości. Cóż za głupi pomysł! Rodzina długo nie mogła wybaczyć tego skandalicznego uczucia, jakim Frances obdarzyła zwykłego porucznika marynarki, bez znajomości, majątku i wykształcenia. Sytuacja pani Price była z roku na rok coraz gorsza, a złość rodziny przeradzała się powoli we współczucie dla trudnego położenia krewnej. W końcu postanowiono ulżyć jej i przyjąć do Mansfield jej najstarszą córkę, Fanny Price.
Zdążyłam zauważyć, że "Mansfield Park" nie cieszy się aż takim uznaniem jak chociażby "Duma i uprzedzenie", ale ja bardzo lubię tę książkę. Fanny Price to typowa uboga krewna, momentami zachowująca się w sposób budzący uśmiech politowania, to prawda. Mimo to jednak wierzę w tę historię i uczucia w niej opisane. Kolejny raz autorka zaprezentuje nam świat, w którym pozory i wszechobecna gra, będą ważniejsze niż szczerość intencji. Plany robienia dobrego interesu na rynku matrymonialnym, karmienie własnych ambicji nawet kosztem czyichś niewinnych uczuć, momentami wyrachowanie. Tak odbieram całe to wielkopańskie towarzystwo. Jak łatwo wtedy można było pokochać wyobrażenie o kimś, nie mając pojęcia, co takiego kryje się pod maską dobrych manier. Należy do tego dodać również presję, jaką wywierało ...