Arleta jest młodą wiedźmą, po pięcioletniej szkole u Baby Jagi musi podejść do egzaminu, by otrzymać licencję na czarowanie.
Niestety w pierwszym terminie Leta oblewa egzamin śpiewająco.
Można by zgonić to niepowodzenie na wiele rzeczy, brak odpowiedniego przygotowania, roztargnienie czy nawet sam stres, niestety sprawa ma się zgoła inaczej.
Arletę prześladuje pech.
Po oblanym egzaminie młodej wiedźmie przysługuje pomoc korepetytora i tym razem pech również nie odpuszcza, bowiem korepetytorem Lety zostaje Artur, jej starszy kolega ze szkoły, w którym młoda czarownica podkochuje się od pięciu lat!!!
Czy Arleta zda egzamin poprawkowy i zdobędzie licencję na czarowanie?
Czy młoda czarownica pozbędzie się na dobre swojego pecha?
„Licencja na czarowanie” kupiła mnie już samą okładką!
Kocham wszystko, co magiczne, więc prędzej czy później musiałam sięgnąć po ten tytuł!
Byłam niesamowicie zaskoczona przy podziękowaniach na końcu książki, okazało się, że jest to debiut!
Czapki z głów!
Czasami można od razu stwierdzić, że książka jest czyimś debiutem, a tutaj?
Nie zmieniłabym w tej historii chyba nic…no ewentualnie dodałabym więcej diabelskiego czorta-Impa!
Jak zwykle puchate wcielenia szatana zdobywają moje serce!
Wracając do książki, cóż Wam mogę rzec.
Bohaterzy są dobrze wykreowani, dialogi są realne a sama historia i pech Arlety nieraz mnie rozbawiły, aż za bardzo!
Chwilę napięcia równie się pojawiają, zjadłam prawie wszystkie paznokcie w czasie terminu poprawkowego Lety!
Książka jest bardzo przyjemna i węglu mnie warto po nią sięgnąć, by umilić sobie jesienne wieczory!
Ocenka: 9/10