Jak poradzić sobie z traumatyczną sytuacją? Czy można normalnie żyć z poczuciem niewyobrażalnej straty? Gdzie szukać pomocy dla siebie i pozostałych członków rodziny, kiedy wydaje się, że nic już nigdy nie będzie takie samo? Czy można było przewidzieć dramat, który spotkał Adama Lankego i jego rodzinę?
Opis debiutanckiej powieść Kamila Piechury zaciekawił mnie, ale muszę przyznać, że początek mną nie wstrząsnął. Czytałam o tym, jak Adam opowiada pluszowemu misiowi, dlaczego pisze pamiętnik, i zastanawiałam się, kiedy akcja przyspieszy i co ciekawego czeka w kolejnych rozdziałach. Po lekturze całości stwierdzam, że warto było cierpliwie poczekać na rozwój wydarzeń.
Kiedy Adam Lanke zabiera żonę i dwójkę dzieci na zakupy do centrum handlowego, nie spodziewa się, że ten wypad skończy się jednym z największych koszmarów, jakie można sobie wyobrazić. Rodzinną sielankę przerywają strzały w galerii. Z każdą chwilą sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna, ludzie panikują, uciekają przed kulami, a Adam stara się ochronić rodzinę przed strzelającym do ludzi szaleńcem.
Kiedy akcja nabiera rumieńców, trudno zgadnąć, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni głównego bohatera. Czy to, o czym pisze w swoim pamiętniku Adam, to prawda, czy może wszystko mu się tylko wydaje? Dzięki zmiennej narracji możemy obserwować rozwój wydarzeń nie tylko z perspektywy Adama, ale również innych postaci. Ten zabieg sprawia, że treść po...