Książka ta ani nie jest typową monografią o teorii Lacana, ani nie przypomina dotychczasowych komentarzy do licznych i różnorodnych świadectw jej recepcji. Nie powiela też często powtarzanych historii o podmiotowym wyalienowaniu i powracającej realności. To opowieść o tym, jak Lacan czytał, a zarazem próba czytania samego Lacana korzystająca z jego własnych metod lektury. Zamiast spojrzenia bliskiego filozofii – znanego z wielu opracowań poświęconych bohaterowi tej książki – autorka proponuje przede wszystkim perspektywę literaturoznawstwa, a dokładniej metaliteraturoznawstwa, interesuje ją bowiem nie tyle tekst literacki, ile literaturoznawcza wypowiedź traktowana jako symptom. Dzięki temu przemiany psychoanalizy łączą się z przemianami najważniejszych systemów ideowych humanistyki minionego stulecia.
„Anna Turczyn jest nieustannie obecna w swoim tekście: nie kryje się za żargonem, nie udaje bezosobowego trybu maszyny do pisania, nie produkuje tekstu mechanicznie, co jest powszechną plagą obecnej (post)humanistyki. Jest wyrazistym podmiotem prowadzącym nas przez meandry swojej złożonej relacji z Lacanem, którą można by określić mianem ambiwalentnej fascynacji”.
Z recenzji prof. dr hab. Agaty Bielik-Robson
„Największym problemem teoretycznym literaturoznawczego podejścia do lektury było przezwyciężenie konfliktu lub choćby pogodzenie komunikacyjnego modelu lektury z podmiotowym, czyli takim, w którym czytelnik nie jest wiązką reguł kompetencyjnych pozwalających rozumieć tekst, ale żywym, konkretnym człowiekiem wplatającym tekst we własną artykulację. Anna Turczyn wykazała, że Lacan oferuje literaturoznawcy wyjście z tego impasu, choć jej praca długo tego nie zapowiada i – niczym najlepszy thriller – potęguje w czytelniku przekonanie, że ta historia nie może się dobrze skończyć”.
„Największym problemem teoretycznym literaturoznawczego podejścia do lektury było przezwyciężenie konfliktu lub choćby pogodzenie komunikacyjnego modelu lektury z podmiotowym, czyli takim, w którym czytelnik nie jest wiązką reguł kompetencyjnych pozwalających rozumieć tekst, ale żywym, konkretnym człowiekiem wplatającym tekst we własną artykulację. Anna Turczyn wykazała, że Lacan oferuje literaturoznawcy wyjście z tego impasu, choć jej praca długo tego nie zapowiada i – niczym najlepszy thriller – potęguje w czytelniku przekonanie, że ta historia nie może się dobrze skończyć”.
Z recenzji prof. dr. hab. Ryszarda Koziołka