O rety jaka miernota totalna. Skąd w ogóle to się wzięło na moim czytniku? No dobra, wiem - razem z czytnikiem (który uwielbiam) dostałam jakąś mega pakę ebookow (z 1000 zapewne) i tak sobie, jak mi źle i niedobrze, chwytam się za tzw "random books" ot tak, na chybił trafił. W tym przypadku zdecydowanie chybił.
Ja sobie zdaję doskonale sprawę, ze książki tego wydawnictwa nie należą do wybitnych dzieł literatury - to są klasyczne polepszacze kobiecego nastroju. Ale to jest jakiś dramat. Zaczęło się całkiem ładnie - od opisu Gór Lefka Ori, najwyższych i dość niebezpiecznych, gór Krety. I po połowie strony się skończyło. Dalej było niespójnie, niemrawo, bez polotu, kretyńsko - kilka innych inwektyw też bym znalazła. Pirzgnęłabym w kąt, ale czytnik zapiszczał, ze to cos skończę w godzinkę. Pomyślałam - dobra, przetrzymam godzinkę, żebym mogła do woli bluzgać. Co też czynię.
Żałosne, rozpaczliwe, idiotyczne i nawet nie ma ziarenka greckości. Ani nawet śladu ziarenka. Sugestii, cholera, istnienia chociaż tego śladu. Psiakrew.
A wspomniany w tytule Labirynt Minotaura ma się do całej książki tak, jak goździk do kożucha. Rozpacz. Nawet niskich lotów wydawnictwo Harlequin powinno się mocno zastanowić nad wydaniem - Jedna gwiazdka to i tak za dużo.
PS. Jezu, to było gorsze od Mroza i tego Judasza co to całował wspaniale. Naprawdę.
PS2 Określenie "Pirzgnięcie czytnikiem" znalazłam w którejś opinii @Jagrys i urzekło mnie tak, że kiedy się nadarzyła okazj...