Drugi tom trylogii “Deception”, która zmiecie Was z planszy i dodatkowo zrobi Wam z mózgu sieczkę. Recenzję pierwszego tomu znajdziecie u mnie na profilu, gdzie serdecznie Was zapraszam.
W tym tomie zaczynamy od prologu, który poruszył coś we mnie na tyle, że chciałam ją odłożyć, bo czytając o manipulowanym dziecku przez matkę i dodatkowo obwinianie je o całe zło świata odezwały się moje instynkty. Jest to historia opowiadająca o losach Lii i Adriana sprzed wydarzeń z tomu pierwszego i w sumie bardzo bym chciała zdradzić coś więcej, jednak polecam przeczytać “Przysięgę kłamstwa” by lepiej się zaznajomić z fabułą. Nie mogłam się “wbić” w tę historię, miałam w głowie “nie rozumiem nic, ale buja”, więc na chwile wróciłam do pierwszej części, by sobie wszystko przypomnieć. I niektóre wątki dopiero teraz mają znaczenie. Ale od początku…
Relacja Adriana i Lii nie jest normalna, nawet koło normalności nie stała, tutaj jest czysta manipulacja i zastanówcie się czy chcecie to czytać, bo Was też autorka zmanipuluje.
Bardzo lubię bohaterów, którzy powodują we mnie dreszcze, nie ważne czy to te pozytywne czy nie. Adrian Valkov swoją postawą powodował tyle sprzecznych emocji, że już w pewnym momencie nie wiedziałam co mam czuć. Niestety wraz z poznaniem Adriana całe życie Lii się zmienia, i co zauważyłam jej wnętrze i myślenie się również zmieniło. Muszę przyznać, że kreacja bohaterów tej części (pomimo, że postacie są takie same) jest o wiele lepsza niż...