Senną osadę Midwich wielka historia omija szerokim łukiem, poza epidemiami chorób, drobnymi konfliktami czy niezbyt tajemniczymi zbrodniami, przez wieki nie dzieje się tam nic ciekawego. I pewnie byłoby tak po dziś dzień, gdyby w nocy z 26 na 27 września nie wydarzyło się nic szczególnego. W historii tej niewielkiej miejscowości data ta okazała się przełomowa. Zapisana w kalendarzach czerwonymi, ociekającymi literami, niczym tytuły
Jak niewytłumaczalnie Midwich zapada w „sen” tak szybko się z niego budzi. Ani rząd ani naukowcy nie są w stanie wyjaśnić, co przydarzyło się mieszkańcom i jakie skutki może mieć Koma, choć trzymają prasę z dala od tajemniczych zajść, jednocześnie wydają się niezbyt zainteresowani znalezieniem rozwiązania. Nikt nie podejrzewa nawet, że już wkrótce przyjdzie im się zmierzyć ze skutkami swojej niefrasobliwości, konsekwencję jednak, jak zwykle poniosą niewinni…
Gdy po dziewięciu miesiącach w miasteczku zaczynają rodzić się złotookie dzieci, których poczęcia nikt sobie nie przypomina, szybko zaczynają być nazywane kukułczymi jajami i nie sposób nie zgodzić się z tym terminem.
„Kukułka nie wysiaduje swoich jaj i podrzuca je innym ptakom. Zjawisko to nazywamy pasożytnictwem lęgowym. Trud wychowu własnego potomstwa przerzuca na osobniki innego gatunku. Robi to z premedytacją i w sposób bardzo podstępny.”
W Midwich w zasadzie nikt nie ma wyboru, dosłownie… wyjątkowe dzieci zadbają o to, by nie zabrakło im opiekunów.
Klasyczna powieść o obcych, którzy podstępem zagnieżdżają się wśród ludzi i nie niepokojeni rosną w siłę. Mimo, że ta książka ma już swoje lata starzeje się jak dobre wino, na pozór niczym nie wyróżniający się temat okazuje się być nie tylko powieścią z dreszczykiem ale również wnikliwym studium ludzkiej psychiki i moralności.
Kukułcze jaja z Midwich to opowieść choć bardzo krótka to jednocześnie naprawdę dobra. Na tych kilkuset stronach skrywa historię ludzkiego strachu, dumy, gniewu, moralności i odwagi. Choć w starciu z obcymi ludzie nie mają zbyt wielkich szans, spryt i podstęp to ich najlepsza broń. I mimo, że jest to wznowienie ponad pięćdziesięcioletniej opowieści przedstawione w niej zajścia i emocje wydają się być uniwersalne, niezależne od czasu i miejsca.
Kukułcze jaja z Midwich stanowią jeden z tomów serii „Wehikuł czasu” czyli wznowień klasycznych powieści science fiction wydawanych przez Wydawnictwa Rebis.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa