Wielka szkoda, że książka Stanisława Łubieńskiego nie znalazła się w ścisłej siódemce finału Literackiej Nagrody Nike 2021 i Autor nie powtórzy sukcesu świetnych „Dwunastu srok za ogon” (Wybór czytelników).
Łubieński bardzo dobrze „rozegrał” temat, stworzył świetną kompozycję, bo nie mamy tu jedynie tematu śmieci, jest on powiązany z ptakami, możemy się też dowiedzieć trochę o naszym zwariowanym świecie. Autor nie tylko postanowił zbierać śmieci, które pojawiały się na jego drodze, ale i wgryzł się w temat głębiej – odwiedził sortownie, dowiedział się jak w praktyce wygląda recykling (czy jego brak), wreszcie spotkał się ze specjalistami, którzy znają się na plastiku. Z tego wszystkiego powstała bardzo dobra książka – tam gdzie trzeba zabawna, a w innych miejscach pouczająca.
Nie ma tu zbędnego moralizowania, straszenia katastrofą, jest raczej bezsilność, ale pomieszana z chęcią działania. My, jednostki, chociaż sami nie odwrócimy zachodzących zmian, poprzez swoje wybory konsumenckie, segregowanie śmieci i próby zachowania porządku możemy przynajmniej nie przyczyniać się do obecnego stanu.
W książkach wydzieliłabym jeszcze inny rodzaj śmieci – są to mianowicie błędy, powtórzenia niewyłapane przez korektę. I o ile Stanisław Łubieński postarał się i dał nam mądrą i merytoryczną książkę, o tyle korekta tu leży. Aż wstyd, że takie wydawnictwo wypuściło książkę, która wygląda jakby w ogóle nie przeszła przez ręce kor...