Chelsea Quinn Yarbro pozostaje moją ulubioną autorką powieści o wampirach, tuż obok Anne Rice.
Czytając "Krwawe igrzyska" miałam wiele skojarzeń z "Quo vadis" Sienkiewicza, jednak ta powieść jest o niebo lepsza. Hrabia Saint-Germain jak zwykle będzie musiał zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu zanim spokojnie położy się na swojej skrzyni z ojczystą ziemią, aby odpocząć.
Autorka osadziła fabułę w jednym z moich ulubionych okresów historycznych - starożytności, co jest dla mnie kolejnym wielkim plusem obok świetnych kreacji bohaterów. Rakoczy nawiązuje znajomość nie tylko z cesarzem, Neronem, lecz także m.in. z tak znaną postacią, jak Petroniusz (i tu skojarzyło mi się z "Quo vadis"). W tym tomie przygód hrabiego dowiemy się wreszcie, jak doszło do spotkania głównego bohatera z jego sługą - Rogerem (jego imię uległo tutaj zmianie, ale dla mnie zawsze pozostanie tym Rogerem z "Hotelu Transylvania") i jak poznał Ację Oliwię Klemens, jego wieloletnią przyjaciółkę.
W serii powieści o hrabim Saint-Germain podoba mi się jeszcze fakt, iż Chelsea Quinn Yarbro bardziej skupia się na wątkach historycznych czy ludzkich bohaterach, a nie na wampiryzmie Franciszka Rakoczego. Dzięki temu pozostaje on niezwykle ludzki, jak na istotę pożywiającą się krwią.
Polecam całą serię, jest genialna!