"Zadawanie pytań bywa niebezpieczne, czasem można spytać kogoś, kto dla odmiany nie kłamie"
Nagabywana przez moich znajomych, "przeczytałaś w końcu tego Kruka?" i "mobilizowana" przez bardzo dobre opinie tych znajomych na kanapie, których opinie sobie cenię, w końcu i ja sięgnęłam po książkę Piotra Górskiego "Kruk".
Jest to tom pierwszy cyklu o komisarzu Sławomirze Kruku i powiem szczerze, że dawno nie miałam tak ambiwalentnych odczuć co to jakiejś lektury. Nie lubię takiego stanu. Zwykle wolę kiedy książka mi się podoba, albo nie podoba i wszystko jest jasne. W tym omawianym obecnie przypadku jest zgoła inaczej. Książka podoba mi się i to bardzo i jednocześnie, nie podoba... Ale po kolei, najpierw minusy
Po pierwsze, te schematy, o których pisali już też inni czytelnicy przede mną. Komisarz Kruk, wolny około czterdziestki, oczywiście bezapelacyjnie przystojny taki, do którego lgną wszystkie baby, nawet takie, które same przed sobą nie chcą się do tego przyznać. Wszystkie śliczne, zgrabne i wszystkie chętnie wlazłyby Krukowi do wyra. Łącznie z jego byłą żoną.
Po drugie, jakoś jak na mój gust, taki mądry i doświadczony śledczy zbyt późno odkrywa, że w ogóle i to w taki mało subtelny sposób pani prokurator sobie z nim pogrywa, ale jakoś jakby mało go to obchodziło. W ogóle nie stara się dowiedzieć, po co, na co i dlaczego, pyskata gówniara to robi. A on przecież taki jedyny sprawiedliwy kryształ.
Po trzecie to o co zawsze czepiałam się, czepiam i będę czepiać w książkach, gdzie moim zdaniem spokojnie bez takich wstawek można się obejść. Cierpienie zwierząt. Tutaj najbardziej obrazową i rozbudowaną sceną z tego gatunku jest ta z kurczakami... myślę, że można było użyć innego przykładu, by pokazać delikwentowi, to co chciano mu pokazać. Ale powiedzmy, że nad tym jestem w stanie jakoś, acz niechętnie przejść do porządku dziennego, w końcu, cała scena odbywa się w ubojni drobiu, po co więc szukać przykładów gdzieś dalej. Ale dalej mamy jeszcze otrucie psa i wzmiankę, niejako mimochodem o wiszącym na płocie kocie. Po co to? Tego już zupełnie nie pojmuję.
Ale może teraz pomówmy o plusach.
Po pierwsze mimo schematów, a właściwie raczej, nawet ze schematami można ciekawie, jak już wspominałam o tym, przy okazji opiniowania innej książki. Tutaj właśnie jest ciekawie. W sumie nie umiem jakoś dokładniej określić, na czym to "ciekawie" polega, ale książka jest tak napisana, że chce się czytać i czytać i ciągle czytać, wciąga jak bagno nabakanego ćpuna. Nie ma dłużyzn, nic niewnoszących do akcji scen rozciągniętych jak guma do żucia. Wszystko jest zwarte i wiarygodne. Nie ma jakichś królików wyciąganych nagle z kapelusza, czy dziwnych zbiegów okoliczności.
Po drugie podobało mi się jak "pięknie" tak niby niechcący, jednym okiem pan Piotr pokazał sieć oplatających się zależności przestępców i polityków. Gdzie często, ci drudzy są też tymi pierwszymi. Tę rękę, która w myśl przysłowia, myje drugą rękę, te fortuny i bogactwo, własne lądowisko dla helikopterów, rezydencja godna królów i sposoby "zarabiania" na to wszystko. Między innymi fundacja żony pana senatora. I to wszystko u nas w naszym pięknym rodzimym biało-czerwonym kraju, nie gdzieś na antypodach, czy w jakiejś innej Szwecji.
Po trzecie humor. Pan Górski uprawia ten rodzaj humoru, który mnie kręci. Scenka rodzajowa ze szwagrami i ich telewizorem rozłożyła mnie na łopatki. Kiedy komisarz pyta delikwenta, czy mierzył do szwagra z pistoletu, tenże odpowiada zapijaczonym głosem "no psikłem go" pokazując pistolet na wodę do złudzenia przypominający prawdziwą broń. A kiedy psiknął nią na pokaz i komisarza, z rozbrajającą szczerością mówi "o przepraszam, nie myślałem, że trafię" Mimo że wciąż nie wiem (tak jak i sami zainteresowani) czyj właściwie w końcu był ten telewizor, ta cała historia ubawiła mnie do łez.
Reasumując, myślę, po głębokiej dyskusji sama ze sobą, że, przeczytam następną książkę Pana Górskiego i sprawdzę, czy wyleczył się z "upiększania" swoich historii scenami z cierpienia naszych braci mniejszych, tym bardziej że wcale tego nie potrzebuje, bo i bez tego jest naprawdę dobrym pisarzem.