To moja pierwsza książka, którą nie przeczytałam, a obejrzałam dopowiadając sobie w głowie tekst, którego tutaj zabrakło:-) Zatem nazewnictwo z mojej głowy może być zupełnie inne, niż te, które sami sobie wyobrazicie, ale historia pozostanie taka sama. Zatem wkraczając na karty niewiadomego zobaczyłam jakiegoś robota, który niósł na dłoniach dziewczynkę bez odzienia. Chcąc zapewnić jej ciepło, gdyż wszędzie wokół był śnieg, odstawił ją na skarpę i rozejrzał się w poszukiwaniu czegokolwiek, co by ją ogrzało. Nagle na swojej drodze spotkał potworne wilczury, które rzuciły się do ataku. Kiedy po jednej stronie trwała bitwa na śmierć i życie, mała dziewczynka ujrzała piękny kwiat. Postanowiła, że do niego dotrze. Następnie widzimy ją nieco starszą, przyodzianą niczym jakieś murzyńskie plemię, gdzie podąża dalszą drogą. Następnie zachodzą do pewnej krainy, gdzie wszystko jest kolorowe i ponownie jej opiekun zostaje napadnięty. Widać tutaj zaciętą walkę i ludzi z oddali, którzy wszystkiemu się przypatrywali. Odnośnie tej krainy miałam mieszane zdania, gdyż niby było widać ogromną biedotę, a jednak ludzie, którzy tam mieszkali wzajemnie się wspierali, jakby sami dla siebie byli wszystkim. Powalając potwora, po suchej ziemi i niebycie roślinności, ona nagle zaczyna z niej wyrastać. Nadejdzie też wiele momentów, kiedy dziewczynka coś bardzo będzie chciała, ale tam gdzie przebywa, nie każdy będzie skory do dzielenia się. Co zatem czeka ich na samym końcu? Czyżby oglądając tą książkę można było dostrzec przygodę ich życia?
Wiecie co, może to komiks, który ostatnio czytałam jak była mała, ale wzruszył mnie mocniej niż niektóre powieści pisane. Wszystko przez to, że mam bogatą wyobraźnię, a nawet wyrazy twarzy tych postaci bardzo dużo do niej wnosiły. Pomyślałam sobie, że to przepiękna opowieść o odwadze i miłości. Pomimo tego, że robot nie był jej rodzicem, to widać było, że dbał o nią jak umiał. Toczył walki z innymi, by tylko była bezpieczna. Ona sama jako wczesne dziecko nie doceniała tego, co dla niej robił, dopiero później, kiedy zaczęła interesować się tym, co robi, potrafiła okazać mu uczucie. Zupełnie jak rodzic, który dla swojego dziecka zrobi wszystko, przeżyje każde cierpienie i stoczy walkę na śmierć i życie, byleby tylko ono było bezpieczne. Oprócz miłych emocji będą też te niedobre takie jak złość, upór, zadufanie w sobie, lekkomyślność, fascynacja oraz zło, którego się nie spodziewano. Miałam wrażenie, że za pomocą fantastyki chciano, aby czytelnik zobaczył, że jest wiele niebezpieczeństw na świecie nad którymi się nie zastanawiamy. Warto jednak mieć przy sobie kogoś bliskiego, dla którego jesteśmy wszystkim.
Jestem zachwycona tym, co tu spotkałam. Pamiętajcie, że nie wygląd jest najważniejszy, tylko wnętrze. Środek książki jest prze kolorowy, choć barwy bardziej skupiają się na kolorach ciepła i zła. Każdy może odebrać ją inaczej, choć mam nadzieję, że tak jak ja dostrzeżecie jej piękno:-)