"Paweł Stiepanowicz zjawił się u nas w radzieckim mundurze z trzema gwiazdkami starszego lejtmanta na złoconych naramiennikach. Utykał dość wyraźnie na lewą nogę, podpierał się leszczynowym kijaszkiem. Do mnie własnie przydzielono go jako zastępcę.
Na trzeci czy czwarty dzień gdyśmy wracali po zajęciach w świetlicy do naszej ziemianki, na zewnątrz przypominające wzgórek ze śniegu, Paweł zatrzymał mnie nagle na ścieżce, dotknął mego ramienia, tak że stanęliśmy twarzą w twarz i po rosyjsku poprosił, żebym mówił do niego wyłącznie po polsku. Chetnie na to przystałem..."
Na trzeci czy czwarty dzień gdyśmy wracali po zajęciach w świetlicy do naszej ziemianki, na zewnątrz przypominające wzgórek ze śniegu, Paweł zatrzymał mnie nagle na ścieżce, dotknął mego ramienia, tak że stanęliśmy twarzą w twarz i po rosyjsku poprosił, żebym mówił do niego wyłącznie po polsku. Chetnie na to przystałem..."