Powieść, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Początkowo nie mogłam się wgryźć w tę historię, trochę przeszkadzał mi sposób prowadzenia narracji. Krótkie zdania, duża dynamika akcji, momentami aż za duża. Jednak po przeczytaniu kilkunastu rozdziałów lektura pochłonęła mnie bez reszty. Przyzwyczaiłam się do tego tempa. To, co mnie przekonało, to poruszona w książce tematyka - toksyczny związek, uprzedmiotowienie drugiej osoby, przemoc domowa. A także źródło, u których leżały zachowania Eryka wobec Gabrysi, czyli trudne dzieciństwo oraz trauma związana z pobytem na misji, choć tutaj czuję pewien niedosyt, bo przeszłość żołnierza i wydarzenia, które wywołały u niego zespół stresu pourazowego, zostały przedstawione dość pobieżnie.
Bohaterowie ciekawie wykreowani, zwłaszcza Gabrysia, bo to ona stoi na pierwszym planie. Młoda, zagubiona kobieta, wciąż szukająca akceptacji u innych i miłości, takiej szczerej i prawdziwej. Czasami irytowała mnie jej naiwność, uległość i bezradność, ale starałam się być wyrozumiała. W końcu sytuacja bohaterki była skomplikowana, a na zachowania Gabi wpływ miało wiele czynników, również jej przeszłość i relacje rodzinne. Postać Jeremiego wzbudziła we mnie największą sympatię, to mężczyzna wrażliwy, ciepły, zabawny, urzekający. Niemal jak z bajki, ale finałowe sceny pokażą, że wcale nie jest idealny.
Dobrze spędziłam czas z "Kochaj mnie szeptem" i mam nadzieję, że drugi tom również okaże się wciągający. Pomysł na fabułę bardz...