Wiem już, czemu nie lubię tracić czasu na zwykłe romanse: ona, on i wielka miłość z przeszkodami. Najlepsze fabuły pisze bowiem życie, a jeśli do tego można jeszcze się otrzeć o wielką historię i poszerzyć horyzonty, to nie ma się nad czym zastanawiać.
Ta miłość wydarzyła się naprawdę. Ziuk i Oleńka.
On - Ziuk, miłośnik Wilna, pasjansów, przesłodzonej herbaty, żonaty pan w średnim wieku, wybitny mąż stanu o zasługach … ogólnie wiedziałam jakich, ale była to wiedza powierzchowna.
Ona - Ola, o 15 lat młodsza, kilkanaście lat na niego czekała, bo on był żonaty. I w końcu się doczekała. O niej nie wiedziałam prawie nic.
A tu- żona, mama dwóch córek, kobieta, która żyła w cieniu męża, choć jej zasługi były niemałe. Pani Marszałkowa Aleksandra Szczerbińska, niezłomna i silna, kobieta niezwykła nie tylko z perspektywy tamtych czasów, na koncie miała napady na banki i pociągi. Potem świadoma swojej roli i możliwości orędowniczka praw wyborczych kobiet, pomysłodawczyni oddziałów kobiecych w polskim wojsku, wreszcie wpływowa Pierwsza Dama.
Dzięki opowieści o niej dowiedziałam się, jak wielka była rola kobiet - patriotek w procesie powstawania państwa polskiego i jak wiele ich było.
„Kobieta, którą pokochał…” to nie tylko opowieść o Oli, ale i o powstającym państwie, polityce, prostych ludziach i swarliwych politykach. O tamtych czasach.
Nie przeszkadza mi, że prawda połączona jest tu z fikcją i tak dowiedziała się bardzo dużo, a nie jeste...