Parszywa misja. Oczywiście chodziło o misję na ochotnika (to znaczy samobójczą), a więc brałeś co dawali. Wiadomo, jakie to ryzyko. Fetują, obsypuja honorami ciebie i trzy pokolenia twoich przodków i potomków – przed startem, a kiedy już wyruszysz, nie oczekuj, że to będzie przyjemność. Rzecz w tym, że całe samobójstwo, a nie tylko sam finał, to śmierć. Potter bezwiednie chwytał się za nos, nawet wtedy gdy patrzył ci prosto w oczy i mówił do ciebie. Spróbujcie coś takiego wytrzymać podczas lotu. To właśnie martwiło mnie najbardziej.
Resztę chyba wkurzał Donato. Miał kaszel psychosomatyczny, którego nie zauważono podczas tych wszystkich przedstartowych badań lekarskich, po prostu dlatego, że nigdy przedtem coś takiego nie miał, bo też nigdy dotąd nie wysyłano go na śmierć. Ja, jak sądzę, przesiąknąłem owym „głębokim współczuciem” Luanan, które chroniło mnie przed tego rodzaju nieprzyjemnościami. Za to Potter – obecnie „Szczypawa” – mnie wnerwiał, muszę to przyznać.