ISTNIEJĄCE ISTNIEJE, NIEISTNIEJĄCE NIE ISTNIEJE.
Formułując tę pierwszą zasadę metafizyki, z pozoru niewinną i niewiele wnoszącą tautologię, Parmenides rzucił zaklęcie na całe zachodnie myślenie, spod mocy którego nie potrafimy uwolnić się do dzisiaj – dowodzi Tadeusz Bartoś w KLĄTWIE PARMENIDESA. Czy ta starożytna formuła, zniewalająca swoją niezaprzeczalną oczywistością, zamyka nasze myślenie, to znaczy zakreśla najszerszy obszar, poza który nie sposób się wydostać, czy też nasze myślenie rodzi się dopiero wtedy, gdy próbuje zrzucić z siebie jej jarzmo? Czy fundamentalne zagadnienia zachodniej filozofii – pojęcia takie jak prawda, tożsamość, dialog, poznanie, moralność, działanie – dają się w ogóle pomyśleć bez odwołania do Parmenidesowej wykładni bytu? Czym mogłaby być filozofia wolna od tej obezwładniającej tautologii?
To tylko niektóre z zagadnień, które porusza Autor w piętnastu erudycyjnych esejach, tropiąc ślady oddziaływania klątwy Parmenidesa na wskroś historii filozofii, począwszy od Platona i Arystotelesa, przez Tomasza z Akwinu, po Nietzschego, Bergsona i Heideggera. Bartoś podejmuje przy tym brawurową próbę zbadania możliwej strategii wyrwania myśli spod zaklęcia języka, choć sam przyznaje, że to wysiłek skazany na klęskę. Samo jednak badanie uznaje za rzecz bezcenną, najwyższe filozoficzne powołanie, gdyż odsłania ono moc słów, ujawnia potęgę logocentryzmu. Bez języka bowiem nie potrafimy myśleć, zaś w języku myślimy wedle reguł nie przez nas ustanowionych. Możliwe jednak, że jest jeszcze inna droga, nieoczywista, prowadząca ku bezdrożom, miejscom ukrytym, istniejącym bez słów, zatopionym w koniecznym, bezkresnym milczeniu.