Opinia na temat książki Kim jesteś, Mikołaju?

Magda i Witek po świętach zaczną spełniać swoje marzenia. Jeszcze tylko kilka zleceń i będą mogli wybrać się w półroczną podróż po Ameryce Południowej. Niestety w wyniku nieszczęśliwego wypadku Witek łamie nogę. I jeśli chodzi o wyjazd to pół biedy, bo można go przesunąć, jednak mąż Magdy miał w tym roku wystąpić w roli świętego Mikołaja na kilku imprezach, co miało zasilić ich oszczędności dość dużą sumką. Po namowach babci Danuty w tej roli wystąpi Magda. I to chyba czary, ale ta rola wydaje się dla niej stworzona…

Początek zapowiadał się świetnie. Konkretne decyzje Magdy sprawiają, że ona w tym roku stała się świetnym Mikołajem. Ale potem zrobiło się dziwnie. Nie kupuje tej magii jeśli chodzi o wygląd naszej bohaterki w stroju Mikołaja. Kobieta która pod wpływem czerwonych szmatek, brody i dziwnych butów wygląda jak stary i gruby jegomość? No nie sądzę. Sytuacje, które przydarzały się naszemu Mikołajowi też były bardzo niecodzienne i mnie raczej odrzucały choć miały swoje znaczenie co poznajemy w zakończeniu. Reakcje Magdy były dla mnie nienaturalne na sytuacje, które zastaje po dotarciu na miejsce zleceń. Jej zachowanie również pozostawia wiele do życzenia. Nie wspomnę tutaj już o sprzeczkach jakie się odbywały między bohaterami. Miałam wciąż wrażenie, że kłócą się wciąż o to samo. Dialogi były płytkie, a bohaterowie pozbawieni głębi. Nawet szczęśliwe i dość pomysłowe zakończenie tego nie wynagradza. Niestety czuje się rozczarowana i uważam, że na rynku mamy zbyt wiele cudownych powieści świątecznych, by tracić czas na takie niezbyt dobre. Osobiście nie polecam.