To znowu oni! Beleth, Azazel, Wiktoria, Archanioł Gabriel oraz Szatan Lucek! Znów nawiedzili czytelników i nie dadzą przespać im ani jednej nocy, dopóki nie dotrą do ostatniego zdania tej powieści. Historii pełnej przygód, emocji, a co najważniejsze - śmiechu! Katarzyna Berenika Miszczuk nie zawiodła mnie w tym tomie na ani jednej stronie.
Książkę miałam okazję przeczytać dzięki booktourowi zorganizowanemu przez @czerwonakaja. Chociaż tom drugi mnie wynudził, bo w moim odczuciu praktycznie nic się w nim nie działo, to z ogromną nadzieją czekałam na jego kontynuację, aby przekonać się, co jeszcze spotka zwariowaną Wiktorię, przystojnego Beletha oraz niegrzecznego Azazela.
Tym razem przez swoje nikczemne uczynki, a także pewnie przez czysty przypadek Wiktoria ponownie umiera i trafia do Tartaru. To mroczna kraina, z której nikomu jeszcze nie udało się uciec, a nadprzyrodzone istoty nie mogą jej odwiedzać. Ale dla tej młodej dziewczyny nic nie jest niemożliwe. Będzie musiała zawrzeć niewygodne sojusze, a także przechytrzyć królową Elżbietę, której bardzo zależy na odebraniu jej mocy (ciekawe czemu, prawda?). Ukochany Beleth nie zapomni jednak o niej i będzie próbował naprawić ich relację, a także odzyskać ukochaną. Co tym razem wymyśli?
Niezmiennie pozostaję fanką Azazela, chociaż w tej części było go zdecydowanie za mało! “Ja, potępiona” to była świetna przygoda, pełna zaskakujących zwrotów akcji i wyrazistych postaci. Przyznam szczerze, że autorka ma dar tworzenia postaci, bowiem jaka ona by nie była, czy to negatywna czy pozytywna, ja nie potrafię ich nie lubić. Katarzyna Berenika Miszczuk pod żadnym względem mnie nie rozczarowała. Ponownie wykazała się niezwykłą wyobraźnią, wymyślając zarówno nowe postaci, które stają na drodze Wiktorii, jak i pod względem stworzenia takiego miejsca jak Tartar. Pomimo tego, że książka liczy sobie sporo stron to ja jakoś nie zwracałam na nie zbytnio uwagi. Ba, byłam w pewien sposób zaskoczona, kiedy nagle nastąpiło zakończenie. Po raz kolejny świetnie się bawiłam przy lekturze, a nawet uroniłam kilka łez… ze śmiechu, rzecz jasna. A zakończenie… No cóż, warto mieć od razu i czwartą część tego cyklu, by móc się przekonać co jeszcze autorka zgotowała swoim postaciom.
Podsumowując, “Ja, potępiona” to świetna kontynuacja drugiego tomu, który był trochę gorszy. Sporo się tu dzieje, a akcja jest wartka. Bohaterowie zaskakują jeszcze większym poczuciem humoru. Jeśli ktoś jest fanem fantastyki, a jeszcze nie miał okazji poznać tej serii, to musi to koniecznie jak najszybciej nadrobić. A teraz zgadnijcie w teamie której postaci jestem? ;)