„Instynkt mordercy” to już piąty tom opowieści „Stillhouse Lake” i jak to w przypadku sensacji bywa, można tę część czytać niezależnie od poprzednich, ale więcej frajdy daje zachowanie kolejności chronologicznej.
Tym razem sprawa zaczyna się od zagadkowej śmierci dwóch dziewczynek, które zostają znalezione w zatopionym samochodzie. Nigdzie jednak nie ma kierowcy, którym była ich matka. Co się z nią stało? Uciekła? Została porwana? Im bardziej bohaterki zagłębiają się w tę tajemnicę, tym bardziej są zagrożone.
„Instynkt mordercy” to trzymający w napięciu thriller, w którym nie brak zaskakujących zwrotów akcji. Już praktycznie od pierwszych stron powieść zaczyna budować atmosferę zagrożenia i niepewności, która momentami mrozi krew w żyłach.
Warto wspomnieć, że bieg historii śledzimy z perspektywy trzech różnych bohaterów, co z jednej strony pokazuje aspekty sprawy niedostępne dla tylko jednego narratora, z drugiej dodatkowo pokręca tempo akcji. Jeśli dodać do tego przystępną narrację otrzymujemy książkę, od której nie sposób się oderwać.
Jednak najciekawiej robi się oczywiście pod sam koniec, autorska funduje czytelnikom zaskakujące zakończenie, którego muszę przyznać, nie spodziewałam się. Miłośnicy thrillerów nie powinni czuć się zawiedzeni rozwiązaniem intrygi.
Tym bardziej smutne jest to, że autorka nic więcej nie napisze. Niestety w zeszłym roku zmarła po d...