Przy okazji opiniowania "Martwego sadu" tegoż autora, deklarowałam niekłamana chęć przeczytania kolejnych jego książek. Chęci stało się zadość i oto jestem już po przeczytaniu kolejnej książki pana Gorzki i....Jiiassne...
Niestety po "Martwym sadzie" pisarz bardzo się chyba rozochocił dobrymi i bardzo dobrymi recenzjami i opiniami, bo tym razem mocno popłynął. "Iluzja" jest przedobrzona, przekombinowana, przegadana, prze psychologizowana i jeszcze parę innych "prze", by się znalazło.
Wypalony komisarz Marcin Zakrzewski, który niby się nosi z zamiarem odejścia z policji, postanawia jednak rozwiązać jeszcze tę jedną sprawę. Ale jak tu odejść kiedy wszyscy mu tak niemiłosiernie kadzą, że aż coś mnie w środku skręca. Jaki to on cudny, jaki wspaniały, jaki najlepszy śledczy itd. Prywatnie też go wszyscy doceniają, zwłaszcza kobitki, zwłaszcza te sporo młodsze od niego. Które tabunami pchają mu się do łóżka, a on...bidulek, no przecież kobiecie się nie odmawia, a z niego wciąż taki ogier przecież.
Jednak mimo tych seksualno łóżkowych ekscesów, śledztwo wciąż pełznie do przodu, chociaż raczej siłą rozpędu i niewątpliwej intuicji najlepszego komisarza Wrocławia niż, pracy policji, bo to on "samotny sprawiedliwy" zawsze pierwszy i czasem jedyny (przynajmniej na początku), jest tam, gdzie go jego policyjny nos poniesie
Z Pauliną wciąż do siebie wzdychają, chociaż jak uczniaki, udają, że ależ skąd, absolutnie nie. Ona wciąż "poprawia grzywkę" i podaje mu wciąż, zapalonego papierosa. On wciąż "poczuwa" zapach jej perfum (wciąż tych samych). Po każdym takim powtórzeniu moje znudzenie narastało i narastało. Chociaż pewnie "Paulina nie zwróciłaby na to najmniejszej uwagi". Bo na nic najmniejszej uwagi nie zwraca, czy to na wyczuwalne w głosie snajpera zniecierpliwienie, czy to na złe spojrzenie starszych ludzi, którym właśnie rzuciła pod nogi peta..
Nie szczędzi nam też pan autor topografii Wrocławia. A więc jedziemy sobie ulicą taką a taką, skręcamy z niej w taką a taka, następnie w lewo, jeszcze w inną, potem wjeżdżamy na most taki i taki...itd...itp...już teraz wiadomo skąd taka objętość książki. Ba, jest też i mała "makabreska" (idealna rodzina) i nekrofilia.
Aaaaa i jeszcze jedno. Panie Gorzka, wcisnął Pan do swojej książki mnóstwo postaci i mnóstwo mniej lub bardziej prawdopodobnych zdarzeń i przypadków, to i tak było za dużo. Tym biednym psom można było darować i nie mordować ich, zwłaszcza w tak bestialski sposób...za to też ma Pan ode mnie gwiazdkę mniej...
Tak więc z lekka sobie ironizując, przy okazji pisania tej opinii, oceniam książkę "Iluzja" Pana Gorzki aż na.... 3 gwiazdki.