„Hiszpański dublon” to kolejna pozycja literacka w dorobku Tomasza Kowalskiego. Po wydanym w 2018 roku zbiorze opowiadań „Przysionek dom dla pozornie umarłych” autor powraca do tego, co uczyniło jego twórczość rozpoznawalną dla sporej rzeszy czytelników w Polsce. Tomasz Kowalski usadowił bowiem fabułę swojej nowej powieści, a jakże by inaczej, na cmentarzu. Znowu pojawią się duchy, zjawiska nadprzyrodzone, siły nieczyste oraz supermoce, a wszystko, jak zwykle, okraszone dowcipem i czarnym humorem. Rzecz jasna, to tylko tło dla opowieści, mające na celu dać czytelnikowi oddech, ponieważ to, co Kowalski chce nam rzeczywiście przekazać, to szereg tematów dotyczących realnych „strachów” dręczących nasze dzisiejsze społeczeństwo. Miedzy nowoczesną Warszawą, a tajemniczym Dolnym Śląskiem rozgrywają się trzy, pozornie niezwiązane ze sobą historie, których punktami wspólnymi będą pewne, dość niezwykłe zdarzenia. A wszystko zaczyna się banalnie, od upadku szczątków chińskiego satelity telekomunikacyjnego na cmentarz w Ząbkowicach Śląskich.