" … Wtem wśród drzew coś się poruszyło. Przystanął, wytężył wzrok i widzi: na zielonej polance siedzi niedźwiedzica, płowa zalotnica, macza w źródełku łapę i czesze sobie futerko. Powoli, starannie rozczesuje sierść barwy miodu, aby lśniła jak złoto, i tak jest tym pochłonięta, że nic nie widzi i nie słyszy.
Ucieszył się niedźwiedź, bo właśnie o takiej zawsze marzył. Szybko podbiegł do rosnącego w pobliżu krzewu białej róży. Przyniósł jeden kwiat niedźwiedzicy, płowej zalotnicy. Ale ona nawet nie spojrzała. Dalej siedziała na zielonej polance i czesała sobie futerko.
– Przyniosłem ci różę – odezwał się nieśmiało niedźwiedź…"
Ucieszył się niedźwiedź, bo właśnie o takiej zawsze marzył. Szybko podbiegł do rosnącego w pobliżu krzewu białej róży. Przyniósł jeden kwiat niedźwiedzicy, płowej zalotnicy. Ale ona nawet nie spojrzała. Dalej siedziała na zielonej polance i czesała sobie futerko.
– Przyniosłem ci różę – odezwał się nieśmiało niedźwiedź…"