Czy ojciec ma jeszcze przyszłość na Zachodzie? Któż z nas nie zada sobie tego pytania u progu 2000 roku? Czy nie jesteśmy świadkami – współwinnymi albo zobojętniałymi – rozpadu ojcostwa, które może, w szczególności dzisiaj, przybrać postać ojcostwa odroczonego lub zamrożonego?
Rosnąca liczba rozwodów i uciekanie się do metod sztucznego zapładniania sprawiają, że w wielu przypadkach nie można wskazać tego jedynego mężczyzny, który jest naprawdę ojcem. Jest wszakże jeszcze inne zmartwienie: czy mnożenie się faktów życia w konkubinacie nie oznacza kresu ojcostwa? W każdym razie można powiedzieć, że obraz ojca stał się kruchy: czy już nie rozpadł się ostatecznie na kawałki? Teraz nie sposób nie zadawać sobie pytań (odpowiedzi na nie bowiem nie są bynajmniej oczywiste): Co to znaczy być ojcem? Jaka jest funkcja ojcowska? Kto stanowi o filiacji? Nie możemy uniknąć tych niepokojących pytań, ponieważ odpowiedzi na nie rzutują na naszą przyszłość i dotyczą nas wszystkich, mężczyzn i kobiet, będących w stanie małżeńskim czy wolnym. Czy jest to już śmierć ojca, czy może już „nowy ojciec”? Przyszłość na pewno rozliczy nas z tego, jaką damy odpowiedź.
Dlatego jest rzeczą konieczną dokonać w tej dziedzinie i w wielu innych, wędrówki w czasie i odwołać się do historii. Jednakże nie po to, żeby tam szukać odpowiedzi, gdyż wszystkich udzielono w sytuacjach, prawdę mówiąc nieopisanych, lecz dlatego że nakazuje nam to spojrzenie wstecz zdrowy rozsądek: on tylko może pozwolić nam zrozumieć, w jaki sposób doszliśmy do obecnego stanu i wydobyć z mroku kierunki działania siły ewolucji, nad którą powinniśmy się starać zapanować.
Aby móc dzisiaj lepiej poznać samych siebie, potrzebna nam jest, więcej niż kiedykolwiek, wiedza na temat tego, kim byliśmy wczoraj. Droga przebyta przez ojca od połowy tysiąclecia jest właśnie przedmiotem naszego badania.
Jean Delumeau