"Mełgieś, niedźwiedziowaty mężczyzna z chytrymi oczkami i siwą przerzedzoną czupryną, ma wielki gesti wielką krzepę. Pożycza czasami ludziom pieniądze, nie biorąc lichwiarskich procentów. Lubi, jak mu nadskakują, schlebiają ci dożywiający się z jego garnka. Ale lubi także szturchnąć wielką pięścią, krzyknąć, postraszyć.
Mełgieś niechętnie mówi o tym, co było. Za to bez ociągania rozmawia o swojej przyszłości.
- Poczekam jeszcze trochę, aż Warszawa nabierze rozmachu, wtedy mnie zobaczycie- wykrzykuje pewnym głosem- taki wielki sklep tu założę, ze samochodem bedzie mozna wjechac do środeczka!..."
Mełgieś niechętnie mówi o tym, co było. Za to bez ociągania rozmawia o swojej przyszłości.
- Poczekam jeszcze trochę, aż Warszawa nabierze rozmachu, wtedy mnie zobaczycie- wykrzykuje pewnym głosem- taki wielki sklep tu założę, ze samochodem bedzie mozna wjechac do środeczka!..."